Znamy już drużynę marzeń mistrzostw świata siatkarzy. Najbardziej wartościowym zawodnikiem turnieju wybrano włoskiego przyjmującego Alessandro Michieletto. Wśród najlepszych znalazł się też jeden Polak - Jakub Kochanowski.
Środkowy w całej imprezie zdobył 53 punkty, w tym 12 blokiem. Polacy w Manili wywalczyli pierwszy w historii brązowy medal, pokonując w meczu o trzecie miejsce Czechów 3:1.
Drugim środkowym wybranym do drużyny marzeń został występujący w Bogdance LUK Lublin Bułgar Aleks Grozdanow. Najlepszym rozgrywającym okazał się Włoch Simone Giannelli, a atakującym - jego rodak Yuri Romano.
Nagrodę dla najlepszego libero otrzymał kolejny Włoch, Fabio Balaso. Na przyjęciu wyróżniono Bułgara Aleksandra Nikołowa i Michieletto, który został również uznany najbardziej wartościowym zawodnikiem turnieju.
MVP: Alessandro Michieletto (Włochy),
Najlepszy rozgrywający: Simone Giannelli (Włochy),
Najlepszy atakujący: Yuri Romano (Włochy),
Najlepsi przyjmujący: Aleksander Nikołow (Bułgaria), Alessandro Michieletto (Włochy),
Najlepsi środkowi: Jakub Kochanowski (Polska), Aleks Grozdanow (Bułgaria),
Najlepszy libero: Fabio Balaso (Włochy).
Brązowy medal MŚ w rozmowie z mediami komentują polscy siatkarze. Debiutujący w czempionacie globu Sasak miał trudne zadanie, bowiem od początku turnieju grał mało, ale w najważniejszych meczach musiał zastąpić kapitana Kurka, który doznał urazu mięśni brzucha. W półfinale początkowo nie szło mu zbyt dobrze, ale z czasem się rozkręcił. W niedzielę zaprezentował się lepiej niż w sobotę.
Ciężko jest określić, czy w tym meczu grało się lżej. Myślę, że na pewno lepiej rozpocząłem to spotkanie. Blok i obrona przeciwników nie były też aż tak wymagające. Nie chciałbym nikomu odejmować, ale jednak włoska drużyna jest dzisiaj topowym zespołem - przyznał atakujący Bogdanki LUK Lublin.
Myślę, że jako zespół zdaliśmy egzamin, że potrafiliśmy szybko zapomnieć o nieudanym półfinale i o tym, co się w nim w ogóle wydarzyło. Może czasami mieliśmy w tym meczu przestoje, ale wyszliśmy obroną ręką i dla nas to jest najważniejsze - dodał.
Biało-Czerwoni nie prezentowali w niedzielę swojej najlepszej siatkówki, popełniali wiele błędów i podobnie jak w sobotę zdarzały im się błędy w komunikacji. Czesi nie zdołali jednak skutecznie im się przeciwstawić. Polski atakujący uważa, że nie najlepsza dyspozycja zespołu wynikała ze zmęczenia.
Oczywiście, jakieś głupie błędy mogły się przydarzyć. Taka jest też specyfika tego sportu, siatkówka to gra błędów. Staraliśmy się tego wystrzegać. Nie ma też co ukrywać, że już troszkę da się odczuć długość tego turnieju. Myślę, że po części było to złożone i fizycznie, i mentalnie, żeby podnieść się po półfinale. Ale ostatecznie wygraliśmy. Mamy medal. Ja jestem szczęśliwy i myślę, że cała drużyna też - podkreślił Sasak.
Ciężar był po naszej stronie, bo na pewno drużyna Czech nie przyjechała tutaj, żeby po prostu oddać nam ten mecz, więc w naszej głowie musieliśmy też to sobie wywalczyć. I myślę, że to był taki trudniejszy moment, ale daliśmy radę. Weszliśmy od samego początku dobrze w to spotkanie. Może szkoda drugiego seta, ale też momentami drużyna przeciwników grała niesamowitą siatkówkę. Dlatego wygraliśmy 3:1 i myślę, że z tego powinniśmy się cieszyć - zauważył.
Biało-Czerwoni po meczu o brązowy medal przyznali, że po porażce w półfinale otrzymali wiele negatywnych komentarzy w mediach społecznościowych.
Tak, docierają takie emocje, takie wiadomości. Na pewno staram się tym nie przejmować. Co mogę więcej powiedzieć? Nawet nie chce się tego komentować. Wiadomo, że gdzieś to dojdzie, przeczyta się, ale nie skupiam się na tym w ogóle. Odcinam się od tego zupełnie. Bardziej się skupiam na wiadomościach, które dostaję od bliskich, od żony, od rodziców czy znajomych, którzy zawsze w nas wierzą - zaznaczył Sasak.
Dla debiutującego w tej imprezie atakującego nie miało znaczenia to, czy grał w kluczowych meczach. Najważniejszy był końcowy sukces drużyny.
Każdy medal smakowałby tak samo. Oczywiście nasze oczekiwania były większe, ale dla mnie osobiście ten medal smakuje bardzo dobrze. Wiele dla mnie znaczy i z czasem jeszcze bardziej to docenię, bo wiem jaką drogę przeszedłem i jak moja kariera się potoczyła. Dlatego myślę, że to może być takie moje spełnienie marzeń - powiedział Sasak.


