​Piłkarze Liverpoolu niespodziewanie przegrali na wyjeździe z Brentfordem 1:3 w 19. kolejce angielskiej ekstraklasy. "The Reds" utrzymali się na szóstym miejscu, ale z przewagą już tylko dwóch punktów nad poniedziałkowym rywalem z Londynu.

Brentford dobrze radzi sobie w tym sezonie w ligowych spotkaniach z rywalami z tzw. wielkiej szóstki. Wcześniej zremisował z Tottenhamem Hotspur i Chelsea oraz pokonał oba kluby z Manchesteru: United i City. Porażki doznał tylko z prowadzącym w tabeli Arsenalem.

Gospodarze byli przy piłce rzadko, ale szczególnie w pierwszej połowie byli bardzo skuteczni, mimo że musieli radzić sobie bez swojego najlepszego strzelca Ivana Toneya (kontuzja). Piłkę w siatce umieścili do przerwy czterokrotnie, ale dwa trafienia zostały anulowane po interwencji VAR. Uznano natomiast samobójczy gol Francuza Ibrahimy Konaté (19.) oraz bramkę reprezentanta Demokratycznej Republiki Konga Yoane Wissy (42.).

Na początku drugiej połowy to Liverpool miał nieuznanego gola - zdobył go Urugwajczyk Darwin Núñez, ale do akcji po weryfikacji VAR wynik się nie zmienił. Za to chwilę później już prawidłowo bramkę zdobył Alex Oxlade-Chamberlain (50.). W kolejnych minutach goście dominowali, ale nie potrafili doprowadzić do wyrównania, a po jednym z kontrataków wynik ustalił reprezentant Kamerunu Bryan Mbeumo (84.).

Liverpool nie wykorzystał okazji, aby zbliżyć się do pierwszej czwórki. Ma 28 punktów i traci cztery do zajmującego czwarte miejsce Manchesteru United, który rozegrał jedno spotkanie mniej. Brentford zgromadził 26 "oczek", ale ma za sobą jeden mecz więcej niż Liverpool.

Liderem jest Arsenal - 43 pkt. "Kanonierzy" podejmą we wtorek sklasyfikowaną na trzeciej pozycji ekipę Newcastle United - 34 pkt. Broniący tytułu Manchester City - 36 - w czwartek zmierzy się w Londynie z dziewiątą w tabeli Chelsea - 25.