"Na drugą połowę wyszliśmy pełni nadziei, bo obrona działała raczej dobrze. Może już wtedy za dużo rzucaliśmy z nieprzygotowanych pozycji i budowaliśmy tym obronę węgierską" - mówił po przegranym meczu z Węgrami w 1/8 finału mistrzostw świata Sławomir Szmal. Bramkarz polskiej reprezentacji szczypiornistów dodał, że zespół zostawił serce na boisku, ale w drugiej połowie nasi zawodnicy byli bezradni.

Na pewno nie można powiedzieć, że brakowało nam woli walki. W końcówce próbowaliśmy zbyt szybko odrobić straty, rzucaliśmy po pięciu sekundach i to było tylko dobijanie kolejnych gwoździ do trumny - mówił po meczu z Węgrami w 1/8 finału mistrzostw świata bramkarz reprezentacji Polski.

Michael Biegler, trener polskich szczypiornistów zwracał z kolei uwagę, że po przerwie zawiodła przede wszystkim defensywa. Chyba nasza obrona została w szatni. Pierwsza połowa była raczej dobra w wykonaniu mojej drużyny. Wyglądało, że będziemy grać coraz lepiej, a tak to wypada mi tylko przeprosić kibiców, którzy nas wspierali, co bardzo przydało się m.in. w zwycięskim meczu z Serbią, że tak to się potoczyło. W tym momencie nie potrafię odpowiedzieć dlaczego tak się stało. Węgrzy niczym specjalnym nas nie zaskoczyli. Mieliśmy ich rozpracowanych, a na boisku nic z tego co ustalaliśmy nie zafunkcjonowało - tłumaczył szkoleniowiec.

Szkoda, że mistrzostwa świata dla nas się skończyły. Żałujemy. Na gorąco ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Na pewno było dużo błędów, prostych strat. Praktycznie każda obroniona piłka trafiała do rywala. Wierzyłem do końca, nawet do 54. minuty, że się uda. Węgrzy wcale nie byli tacy dobrzy, tylko my źle graliśmy - mówił z kolei po spotkaniu Piotr Grabarczyk, grający na pozycji obrotowego.

(bs)