Część polskich załóg zameldowała się już w stolicy Peru Limie, gdzie 5 stycznia ruszy tegoroczna edycja Rajdu Dakar. Na starcie zobaczymy 18 polskich ekip. Panujące na miejscu upały już teraz dają się wszystkim we znaki. "Jest tu jak w ulu" - ocenili czekający na początek imprezy Francuzi.

Jednym z pierwszych zawodników, który wyleciał z Polski do Limy był Rafał Sonik. Lubię przed rajdem rozprostować kości, poczuć klimat wydarzenia, pospacerować i trochę się rozejrzeć. Poza tym dodatkową przyjemnością była dla mnie możliwość przywitania tu, na miejscu, pozostałych reprezentantów Polski - przyznał.

W sobotę, podobnie jak kierowca quada, w podróż do Ameryki Południowej wyruszyli zawodnicy Orlen Teamu: Jakub Przygoński, Jacek Czachor, Marek Dąbrowski i Szymon Ruta. W Limie wylądowali dzień późnej, a w sylwestra dołączyła do nich ekipa mechaników. Jeszcze tego samego dnia został odebrany z portu sprzęt rajdowy oraz pojazdy serwisowe.

W palącym słońcu, które dawało mocno o sobie znać, bo już o 9 rano było 26 stopni, przed biurem, gdzie sprawdzane są dokumenty, tłoczyły się poszczególne zespoły. Na swoją kolej czekali nie tylko serwisanci, ale takie sławy, jak czterokrotny triumfator w kategorii motocyklistów Cyril Despres oraz Stephane Peterhansel, który zwyciężył sześć razy na motocyklu i cztery jako kierowca samochodu. Jest tu jak w ulu - ocenili Francuzi.

Nie obyło się bez przeszkód

Orlen Team, pomimo drobnych problemów, odebrał: motocykle, ciężarówkę serwisową, campera, który będzie domem dla motocyklistów podczas rajdu i samochody prasowe. Prawie wszystko poszło zgodnie z planem. Nie obyło się jednak bez małych przygód, gdyż ucierpiał zderzak naszego campera. Teraz mamy jeszcze kilka dni, aby przygotować sprzęt na tip-top przed startem - wspomniał menadżer zespołu Filip Dąbrowski.

Podłączyliśmy akumulatory i odpaliliśmy motocykle. To jednak tylko wstępna kontrola. Przez najbliższe dni będziemy pracować jeszcze nad konfiguracjami. Jutro maszyny zostaną sprawdzone w boju, gdy zawodnicy przejadą kilka kilometrów testowych w terenie - dodał mechanik Wojciech Szczepański.

W niedzielę kurs na Limę obrali kierowcy Poland National Team (PNT): Piotr Beaupre i Dariusz Żyła wraz ze swoimi pilotami Jackiem Lisickim i Pierrem Calmonem. W sylwestrowy poniedziałek w drogę ruszył quadowiec Łukasz Łaskawiec.

"To zawsze jakaś improwizacja"

Po raz pierwszy od kilku lat sylwestra w domu mogli spędzić Krzysztof Hołowczyc oraz Adam Małysz. Ta dwójka ruszyła do Ameryki Południowej w Nowy Rok. To był niezwykle przyjemny okres, który pozwolił mi oderwać się od szaleństwa przygotowań do rajdu. Mam za sobą nie tylko wyczerpujący kondycyjny, ale także mentalny trening. Wszystko wydaje się być zapięte na ostatni guzik, aczkolwiek takie wyzwanie to zawsze jakaś improwizacja - ocenił Hołowczyc.

Pokonają około 8 tys. kilometrów

Na listach startowych znajduje się łącznie: 182 motocyklistów, 39 kierowców quadów, 156 załóg samochodowych i 75 teamów ciężarówek z 53 krajów. Uczestnicy najtrudniejszego na świecie rajdu terenowego, po rozpoczęciu rywalizacji 5 stycznia, będą mieli do przejechania przez trzy państwa: Peru, Argentynę i Chile ok. 8 tysięcy kilometrów. Meta w Santiago, stolicy Chile, 20 stycznia.