Powoli rozkręca się Puchar Świata w rugby. Kilka dni temu doszło do pierwszej wielkiej sensacji. Japonia pokonała RPA. Ten wynik okrzyknięto największą sportową sensację od lat. Czy na turnieju doczekamy się kolejnych tego typu wyników? Dyrektor sportowy Polskiego Związku Rugby Robert Małolepszy nie wyklucza takiego scenariusza. "Japończycy niesieni tym zwycięstwem wyjdą na boisko, żeby znów wygrać" - mówi dziennikarzowi RMF FM przed środowym meczem Japończyków ze Szkotami.

Powoli rozkręca się Puchar Świata w rugby. Kilka dni temu doszło do pierwszej wielkiej sensacji. Japonia pokonała RPA. Ten wynik okrzyknięto największą sportową sensację od lat. Czy na turnieju doczekamy się kolejnych tego typu wyników? Dyrektor sportowy Polskiego Związku Rugby Robert Małolepszy nie wyklucza takiego scenariusza. "Japończycy niesieni tym zwycięstwem wyjdą na boisko, żeby znów wygrać" - mówi dziennikarzowi RMF FM przed środowym meczem Japończyków ze Szkotami.
Japonia świętuje wygraną /GERRY PENNY /PAP/EPA

Patryk Serwański: Na tym turnieju nie oczekuje się wielkich sensacji, a już doczekaliśmy się wygranej Japonii nad RPA. Teraz na Japończyków czekają Szkoci. Azjaci będą nakręceni pierwszym zwycięstwem?

Robert Małolepszy: Z całą pewnością. O zmęczeniu będzie można mówić pod koniec turnieju. Dużo więcej strachu przed tym meczem mają Szkoci. Japończycy niesieni tym zwycięstwem wyjdą na boisko, żeby znów wygrać. W sporcie czasami ważny jest impuls. Oni ten impuls już mają. Teraz ich trener mówi otwarcie, że celem jest awans do ćwierćfinału. Za cztery lata mistrzostwa odbędą się w Japonii - wtedy będą mierzyć jeszcze wyżej.

Dla wielu państwa rugby stało się oknem na sportowy świat. Fidżi, Tonga, Namibia, nawet Gruzja - rzadko albo prawie nigdy nie odgrywają ważnych ról na wielkich, światowych imprezach.

W kilku małych krajach rugby to nawet nie sport. To religia. Tak jest na Fidżi, na Samoa. Tak jest też w RPA, choć to akurat duży kraj. W Gruzji rugby jest popularniejsze od piłki nożnej. Właśnie dzięki temu, że odnoszą sukcesy. Na każdy mecz w Tbilisi przychodzi po 50 tysięcy osób. Na Fidżi czy Tonga w rugby grają niemal wszyscy. Wracając do Gruzinów - najlepsi zawodnicy z tego kraju grają na co dzień w Anglii czy Francji. Są na Pucharze Świata po raz czwarty i cały czas robią postępy.

A jak mamy oceniać drużyny z Oceanii? Na co je stać?

Samoańczycy i Fidżyjczycy na pewno chcą awansować do ćwierćfinału. Zdecydowana większość zawodników tych drużyn gra w czołowych klubach świata. To tak jakby najlepsi piłkarze z Cypru zaczęli grać w Realu, Barcelonie, Bayernie i tego typu klubach. Wszyscy na ważnych pozycjach i wszyscy w pierwszym składzie. Potem oni się zjeżdżają i na 6 tygodni tworzą reprezentację, która ma wielkie wsparcie w swoich krajach. To drużyny, które mogą namieszać. W pierwszym meczu Fidżi nastraszyło Anglię. Już mecz Japonia-RPA pokazał, że drużyny z drugiego szeregu gonią światową czołówkę.

A doczekamy się jeszcze takich niespodzianek jak wygrana Japonii nad RPA?

Postawa Japończyków wystraszyła faworytów. Ciągle nie odważę się powiedzieć, że będzie więcej takich sensacyjnych rezultatów. Bardziej liczę na wyrównaną walkę i ostatecznie zwycięstwa wyżej notowanych drużyn. Zaskoczyć może drużyna Fidżi. Na nich lepiej uważać. Samoa w swojej grupie też może walczyć o wyjście z grupy.

Na mistrzostwach gra też Namibia. Możesz przybliżyć ten zespół? Bo sportowców z Namibii chyba mało kto zna...

Jak Namibia wybiegnie na boisko wszyscy się zdziwią. Drużyna będzie wyglądała jak RPA czyli będzie tam 12-13 białych zawodników i 2-3 czarnoskórych. Część Afrykanerów mieszka w Namibii, a rugby w południowej Afryce to ich sport, a nawet więcej niż sport. To styl życia. W RPA mieszka ich 3 miliony więc mają drużynę na miarę medali mistrzostw świata. Biała mniejszość gra w rugby też w Namibii, ale poziom sportowy jest nieco niższy.

Czekamy na niespodzianki, to zawsze przyciąga. Ale kibice uwielbiają też wielkie pojedynki. Niebawem mecz Anglia-Walia. To będzie wielka wojna na murawie?

Odwieczni rywale, a nawet wrogowie. Drużyny na podobnym, wysokim poziomie. Gdyby stadion miał 200 tysięcy pojemności to i tak by się rozeszły. Na pewno fan-zony w Wielkiej Brytanii będą pełne.

Warto jeszcze opowiedzieć o punktacji, bo w rugby nagradzana jest ofensywna gra i sytuacja w tabeli robi się bardziej zagmatwana niż na przykład w piłce nożnej.

Rugby to sport walki i nagradza się tych, którzy walczą efektownie i zdobywają przyłożenia. Normalne zwycięstwo jest warte 4 punkty, ale jeśli w meczu zespół zdobędzie 4 przyłożenia dostaje punkt bonusowy. Dodatkowy punkt może dostać też drużyna, która minimalnie przegra czyli mniej niż 7 punktami. Dlatego mecz Japonia-RPA dał zwycięzcom 4 punkty do tabeli, a przegranym 2. RPA dostało bonusowe punkty za 4 przyłożenia i minimalną porażkę. Japonia nie zdobyła 4 przyłożeń i punktu bonusowego nie dostała.

Co doceniają kibice rugby? Kto jest taką niekwestionowaną gwiazdą jak Leo Messi w piłce nożnej?

Teraz nie ma takiej gwiazdy. Może ten turniej ją wykreuje. Wcześniej byli Nowozelandczyk Jonah Lomu czy Anglik Jonny Wilkinson, który dał Anglikom Puchar Świata w 2003 roku zdobywając decydujące punkty. Na tym turnieju każda drużyna ma gwiazdy, ale trudno wskazać super wybijających się zawodników. A dlaczego trudno ich znaleźć? W rugby nie chodzi tylko o zdobywane punkty. Każda reprezentacja ma swoich najlepiej punktujący zawodników, ale kibice doceniają wysiłek drużynowy. W tej dyscyplinie naprawdę samemu nic się nie zrobi. Bez drużyny nie ma sukcesu. W piłce nożnej docenia się sytuacje podbramkowe, strzały, interwencje bramkarzy. W rugby brawa można zebrać za zagranie pod własnym polem punktowym i daleki wykop, który przenosi grę na drugą połowę boiska. Za szarżę w obronie, za rozegranie piłki, kiedy przechodzi ona przez ręce wszystkich 15 zawodników w drużynie. Kibice rugby są naprawdę świetnie wyedukowani, znają zasady, taktykę i potrafią oceniać takie sytuacje na boisku.

Patryk Serwański