Bartosz Salamon nie zagra w meczach eliminacji mistrzostw świata z Ukrainą i Anglią. Reprezentant Polski podczas dzisiejszego treningu nabawił się kontuzji stawu skokowego. Lekkiego urazu doznał też wcześniej Jakub Błaszczykowski. Kapitan kadry z tego powodu nie wziął udziału w zajęciach.

W trakcie przedpołudniowych zajęć Bartek doznał urazu stawu skokowego. Teraz przechodzi szczegółowe badania. Wszystko wskazuje na to, że nie poleci z nami do Charkowa - powiedział Tomasz Rząsa, koordynator reprezentacji ds. kontaktów z mediami.

Według odpowiedzialnego za przygotowanie fizyczne kadrowiczów Leszka Dyi, pierwsza diagnoza nie jest zbyt optymistyczna. Mogło dojść do zerwania więzadła piszczelowo-skokowego w stawie skokowym, więc jest to kontuzja dość poważna. Myślę, że powrót do zdrowia i gry zajmie mu co najmniej kilka tygodni. Na pewno na tym zgrupowaniu nie będzie już do naszej dyspozycji - dodał.

Rząsa poinformował też, że zgrupowanie kadry opuścił Arkadiusz Milik. Napastnik Augsburga wróci do reprezentacji U-21, którą czekają mecze eliminacyjne ze Szwecją i Turcją. Indywidualnie ćwiczył natomiast kapitan drużyny narodowej Jakub Błaszczykowski, ale jego występ w Charkowie nie jest zagrożony. Kuba po wtorkowym popołudniowym treningu zgłosił lekki uraz. To nic poważnego, nie ma powodu do niepokoju. Jednak postanowiliśmy dmuchać na zimne i dzisiaj nie ćwiczył z drużyną - poinformował Dyja.

Jak przyznał Rząsa, selekcjoner Waldemar Fornalik nie przewiduje na razie powołania dodatkowych piłkarzy. Normalnie trenował już Grzegorz Krychowiak, który od dwóch dni dochodził do zdrowia po lekkim urazie kolana, którego nabawił się w ostatnim meczu ligowym Reims.

"Skupiamy się na jednostkach"

Dyja zaznaczył, że piłkarze są dobrze przygotowani fizycznie do czekających ich spotkań. Na tym etapie sezonu raczej nie wysyłają sygnałów o zmęczeniu. Jedynie może to dotyczyć zawodników Legii Warszawa, którzy rozegrali sporo spotkań w europejskich pucharach. Po Kubie Wawrzyniaku widać też, że nie doszedł jeszcze do pełnej dyspozycji fizycznej po niedawnej kontuzji, ale nie odbiega jakoś zdecydowanie od grupy i na treningach prezentuje się doskonale - dodał.

Spore wrażenie na trenerze przygotowania fizycznego zrobił wracający do kadry po czterech latach Mariusz Lewandowski. Liga ukraińska jest dynamiczna i ostra, a on świetnie się w niej odnajduje. Jest naprawdę mocny. Budową atletyczną przewyższa młodszych kolegów, którzy na treningach mają z nim sporo problemów. Szybkościowo też jest w dobrej dyspozycji. Do tego widać, że ma temperament, słychać go na zajęciach. Jeśli trener Fornalik zdecyduje się wpuścić go w piątek na boisko, to na pewno pomoże drużynie - opisał.

Dyja zdradził, że na początku każdego zgrupowania piłkarze poddawani są badaniom. Robimy testy krwi i określamy wskaźniki zmęczeniowe. Na tej podstawie zazwyczaj już drugiego dnia, przed popołudniowym treningiem, mamy pełny obraz stanu fizycznego zawodników. Wiemy, w jakim stopniu ich organizmy są zregenerowane bądź zmęczone - wyjaśnił.

Przyznał, że jego zadanie na zgrupowaniu, które rozpoczyna się 3-4 dni przed meczem, polega głównie na indywidualnej pracy z zawodnikami. Nie ma czasu na to, by zająć się zespołem jako całością. Raczej skupiamy się na jednostkach. Piłkarze przyjeżdżają na zgrupowanie po meczach ligowych, które grają w różne dni i spędzają na boisku różną liczbę minut. Na początku musimy te parametry wyrównać poprzez odpowiednie dawkowanie obciążeń. Część ćwiczy w grupie, ale niektórzy wymagają zajęć indywidualnych. I to jest moja rola - zaznaczył Dyja.

Dodał też, że kadrowicze mają różne potrzeby między treningami. Wspólnie dopracowujemy drobne szczegóły, np. ćwiczymy na siłowni po to, by w dniu meczu wszyscy byli w optymalnej dyspozycji - wskazał.

Mecze o wszystko



Przedpołudniowe zajęcia na stadionie Polonii były ostatnimi przed podróżą na Ukrainę. Wieczorem piłkarze mają zaplanowane m.in. spotkanie ze sztabem szkoleniowym, poświęcone omówieniu gry najbliższego rywala. Do Charkowa kadra odleci jutro rano.

Biało-czerwoni zagrają z Ukrainą w piątek, a z Anglią na Wembley - cztery dni później. Tylko dwa zwycięstwa sprawią, że zajmą oni pierwsze miejsce, które oznacza bezpośredni awans do mundialu, albo drugie - dające możliwość gry w barażach.

(MRod)