"Jeśli jest choćby minimalna nadzieja na awans, to my do końca będziemy wierzyć" - mówi RMF FM Waldemar Sobota. Jutro polscy piłkarze zagrają z Ukrainą w eliminacjach do mistrzostw świata. Tylko zwycięstwo pozwoli nam zachować szanse na awans. "Presja jest, choć może to bardziej adrenalina, która jest potrzebna" - dodaje Mariusz Lewandowski.

Kuba Wasiak: Przed wami mecz o wszystko, tylko zwycięstwo przedłuża nadzieje na awans. Jak zagrać, by pokonać Ukraińców?

Waldemar Sobota: Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć. Z jednej strony wiemy, że to mecz o wszystko i trzeba ich zaatakować od początku. Z drugiej strony mamy świadomość, że to się może obrócić przeciwko nam. Jeśli pójdziemy "na wariata", to po paru minutach może się okazać, że jest już po spotkaniu. Musimy więc podejść do meczu z chłodną głową, zagrać wyrachowanie, a w miarę upływu czasu zacząć atakować i spróbować strzelić gola albo dwa.

Jak ocenia pan szanse na awans do mistrzostw świata?

Mariusz Lewandowski: Tak naprawdę szanse będziemy mogli oceniać po meczu z Ukrainą. Teraz to spotkanie da nam tylko jedną odpowiedź - tak lub nie. Jeśli wygramy w Charkowie, to zostanie jeden mecz z Anglią, a w takim meczu wszystko się może zdarzyć.

Ale w awans wierzy bardzo mało osób. Czy wobec tego będzie wam towarzyszyć mniejsza presja?

Sobota: Nie, my do końca staramy się wierzyć, że awans jest możliwy. Statystyki za nami nie przemawiają, w Polsce też wiele osób straciło wiarę, ale co się stanie jeśli wygramy z Ukrainą? Wróci wiara i pojawią się głosy, że mamy dobrą reprezentację, że ten zespół stać na wiele.

Lewandowski: Presja jest, nie ma co ukrywać. Choć może to bardziej adrenalina niż presja. To dobrze, ona jest potrzebna.  Gramy o awans do mistrzostw świata i jeśli jest nawet najmniejsza szansa, to my w nią wierzymy. Straciliśmy punkty tam, gdzie nie powinniśmy i teraz musimy odrabiać.

Pamiętamy co Ukraińcy zrobili na Stadionie Narodowym - szybko strzelone gole wybiły nam futbol z głowy. Czy jesteśmy w stanie się zrewanżować?

Lewandowski: Oczywiście. Znam Ukraińców bardzo dobrze. Jak oni zaskoczyli nas w Warszawie, tak my możemy to zrobić w Charkowie. Potencjał jest bardzo podobny.  Nie raz już mieliśmy sytuację, kiedy faworyzowana reprezentacja traciła punkty.

Co do kadry wnoszą tak doświadczeni zawodnicy jak Mariusz czy Marcin Wasilewski?

Sobota: To są nietuzinkowi zawodnicy z ogromnym doświadczeniem - i w Polsce i za granicą. Wszystkim młodym graczom, tym którzy dopiero wchodzą do reprezentacji mogą wiele pomóc i podpowiedzieć.

A czy po ostatnim zgrupowaniu i zremisowanym meczu z Czarnogórą atmosfera w drużynie nadal jest dobra?

Sobota: Zawsze jest podobna, nie jest sztywno, nie ma więc problemów. Każdy z każdym stara się jak najwięcej rozmawiać, aby każdy czuł się tu jak najlepiej.