Kenijczyk Eliud Kipchoge, który jako pierwszy człowiek pokonał maraton poniżej dwóch godzin (1:59.40), najbliższe trzy tygodnie przeznaczy na aktywną odnowę i na razie nie mówi o kolejnych planach. "Będę jadł normalne posiłki z dużą ilością węglowodanów" – napisał na Facebooku.

34-letni mistrz olimpijski z Rio de Janeiro na razie nie chce składać deklaracji co do kolejnych występów, w tym udziału w igrzyskach w Tokio w 2020 roku.

"Koncentruję się wyłącznie na regeneracji. Nie zastanawiałem i nie zastanawiam nad żadnym innym wyzwaniem. Jest za wcześnie, aby powiedzieć (o igrzyskach olimpijskich - red.). Nigdy nie mówiłem, że nie będę już biegał (maratonów - red.), ale najpierw odzyskam zdrowie, a potem zdecyduję, gdzie będę biegał" - napisał na swoim profilu na Facebooku.

Choć wyczyn Kipchoge jest historyczny i godny podziwu, to nie może być uznany za rekord świata, bo został uzyskany w idealnych, sztucznie stworzonych warunkach. Wszystkie szczegóły tego biegu zostały zaplanowane.

Miał nie tylko 41 tzw. zająców, którzy się wymieniali i byli odpowiedzialni za narzucenie idealnego tempa, ale i jechał obok niego samochód, który cały czas mówił Kenijczykowi, jakie ma międzyczasy. Dodatkowo biegacze wspierający go wymieniali się na trasie i nie musieli kontrolować czasu, bo wystarczyło, że podążali za czerwoną laserową linią, która im wskazywała, jakie tempo muszą utrzymywać.

Kipchoge, rekordzista świata (2018 Berlin 2:01.39), w specjalnie dobranych butach miał skupić się wyłącznie na bieganiu.  

W 2003 roku rekord świata wynosił 2:04.55. Od tego momentu sześciokrotnie - za każdym razem w Berlinie - go poprawiano.