"Janusz Wójcik był fajnym człowiekiem jako trener. Był osobowością. Nie pozwolił sobie w kaszę dmuchać. Miał zawsze rację" - tak zmarłego dziś trenera Janusza Wójcika wspomina jego były podopieczny, Piotr Świerczewski. "Nie bał się wyzwań i nie bał się mówić prawy o tym, jakie w życiu błędy popełnił" - dodaje w rozmowie z reporterem RMF FM Pawłem Pawłowskim. "On zawsze był duszą towarzystwa i trzymał drużynę w garści. Mieliśmy świetnego wodza" - podkreśla.

Paweł Pawłowski, RMF FM: Dziś wszyscy wspominają Janusza Wójcika jako barwną postać. Mówi się o jego unikalnych metodach motywacji, kąśliwym języku i tak po prostu o tych jego tekstach, które cały czas wywołują uśmiech na twarzy. A pan jak wspomina trenera Wójcika.

Piotr Świerczewski: To była dla mnie szczególna osoba, bo miałem z nią wiele wspaniałych przeżyć. Zdobyliśmy srebrny medal olimpijski w Barcelonie. Trener Wójcik trenował mnie też wcześniej w drużynach młodzieżowych do lat szesnastu i osiemnastu. Potem wspomniana i szczęśliwa dla nas Barcelona. Później wspólnie pracowaliśmy w pierwszej reprezentacji, w której trener Wójcik był tym głównym selekcjonerem. Taki człowiek twardy o dwóch twarzach. Z jednej strony potrafił niesamowicie motywować drużynę; miał te swoje dowcipy, w których porównywał różnych ludzi do różnych rzeczy - to było śmieszne i zarazem motywujące. Grając mecze pod jego wodzą, czasem wychodziło się jak na wojnę. On wspominał różne czasy i mówił: "Polacy, my się nie poddajemy!". A za chwilę zmieniał jakby ton i mówił "stawiamy kiełbasy", "nie bierzemy jeńców", "idziemy na całość". To było motywujące, a Janusz Wójcik był fajnym człowiekiem jako trener. Był osobowością. Nie pozwolił sobie w kaszę dmuchać. Miał zawsze rację. Trudno z nim było dyskutować, bo przecież trener ma zawsze rację. Zdarzyło nam się rozmawiać w różnych sytuacjach: przy kolacji, przy piwku, na rozmowie przedmeczowej i zawsze trudno było z nim polemizować, bo - tak jak mówiłem - trener Wójcik miał zawsze rację. Nie bał się wyzwań i nie bał się mówić prawy o tym, jakie w życiu błędy popełnił. Napisał przecież książkę, w której wspominał te niedobre czasy polskiego futbolu. Ale trzeba pamiętać, że człowiek przyznał się do swojej winy i był taki otwarty. Nie każdy chciał to robić, a trener Wójcik właśnie to zrobił. Pokazał, że jest prawdziwym mężczyzną. Później przyszła walka z chorobą i dziś pożegnaliśmy trenera Wójcika. Mógł jeszcze z nami być. Był pełen energii i życia. Jeszcze przecież nie tak dawno widzieliśmy się na wspólnej kolacji, na której żartowaliśmy i jak zawsze - trener Wójcik miał rację. On zawsze był duszą towarzystwa i trzymał tę drużynę w garści. Miał fajnych chłopaków, którzy grali w tej reprezentacji - to wciąż są moi koledzy, z którymi wspólnie spotykamy się. Mieliśmy świetnego wodza. Tym wodzem był właśnie Janusz Wójcik.

W 1992 roku jako kadrowicze byliście jeszcze młodymi ludźmi. Jak pan wspomina te igrzyska pod wodzą trenera Wójcika?

Trzeba pamiętać, że to były inne czasy. To była jeszcze taka postkomuna. W 1992 roku zjeżdżaliśmy się na kadrę z klubów górniczych, sponsorowanych przez kopalnie. Przyjeżdżaliśmy tacy trochę zagubieni i trener Wójcik potrafił scalić nas w jeden prawdziwy zespół. Nie byliśmy wtedy anonimowymi piłkarzami; mieliśmy już jakąś wartość i renomę w Polsce, ale jednak na arenie międzynarodowej nie znaczyliśmy wiele. Ten mur ściany wschodniej był jednak widoczny, a te igrzyska otworzyły nam drzwi do Europy. To dzięki trenerowi Wójcikowi udało nam się szybko wyjechać za granicę. Większość z nas zrobiła kariery międzynarodowe, grając w klubach na Zachodzie. To właśnie zasługa trenera Wójcika, który potrafił nas zmotywować na igrzyskach. Dał nam możliwość walki dla Polski. Zdobyliśmy wtedy drugie miejsce, a byliśmy o krok od złota, bo straciliśmy w ostatnich minutach tę trzecią bramkę. Graliśmy na pięknym stadionie przy stu tysiącach kibiców i milionach przed telewizorami. Wspominam to jako wspaniałą imprezę ze świetną atmosferą. Teraz zabrakło już jednej osoby, która była ojcem tego sukcesu.

Czy któryś z tych tekstów, anegdot, sposobów motywacji trenera Wójcika zapadł panu szczególnie w pamięć?

Na pewno tak, bo tych jego tekstów i anegdot było mnóstwo. Trener Wójcik nie tylko tryskał humorem i rzucał anegdotami na treningach, ale też w życiu poza boiskiem. Np. jak spotykaliśmy się na meczach reprezentacji, cały czas trener Wójcik chciał być zawsze pierwszy, zawsze ważny, zawsze miał coś do powiedzenia i dlatego była to barwna postać. Wspaniale było go znać, bo to nie był człowiek taki cichy. To był człowiek, który dużo o sobie mówił, ale też dawał innym tę swoją mądrość i wiedzę. Fajnie, że pracowaliśmy razem, ale ten czas niestety już się skończył.

(MN)