Obrońca Legii Jakub Rzeźniczak czwartkowy mecz z Ajaxem Amsterdam w Lidze Europy obejrzy z trybun. Nie doszedł jeszcze do pełnej sprawności po złamaniu ręki. „Nie będę czuł stresu - raczej niemoc, bo trenuję po to, by grać w takich meczach” – mówi Rzeźniczak w rozmowie z RMF FM. Dodaje, że piłkarze, którzy zimą dołączyli do Legii w Warszawie czują się coraz lepiej.

Obrońca Legii Jakub Rzeźniczak czwartkowy mecz z Ajaxem Amsterdam w Lidze Europy obejrzy z trybun. Nie doszedł jeszcze do pełnej sprawności po złamaniu ręki. „Nie będę czuł stresu - raczej niemoc, bo trenuję po to, by grać w takich meczach” – mówi Rzeźniczak w rozmowie z RMF FM. Dodaje, że piłkarze, którzy zimą dołączyli do Legii w Warszawie czują się coraz lepiej.
Jakub Rzeźniczak /PAP/EPA/JOSE SENA GOULAO /PAP/EPA

Patryk Serwański, RMF FM: Zawsze mówi się o tym, że piłkarzowi ciężko oglądać kolegów z trybun. Każdy z was lepiej czuje się na boisku. W meczu z Ajaxem nie wystąpisz. Stres na pewno się pojawi.

Jakub Rzeźniczak: Nie stres. Powiedziałbym, że bardziej niemoc. Trenuję po to, by grać w tak ważnych meczach. Teraz występy na początku rundy wiosennej mnie ominą i bardzo tego żałuję, ale nic nie poradzę. Najważniejsze, żeby chłopaki dali radę, żebyśmy tutaj u siebie bardzo uważnie zagrali w obronie i nie stracili bramki. To kluczowe w dwumeczu. U siebie koniecznie trzeba zagrać szczelnie w defensywie, a z przodu coś strzelić. Wtedy na wyjeździe w rewanżu sobie poradzimy.

Ajax jest już w meczowym rytmie. W tym roku w lidze piłkarze z Amsterdamu rozegrali pięć spotkań - wszystkie wygrali. Strzelili 11 bramek, stracili jedną. Kiedy wy szykowaliście się do drugiej części sezonu w Hiszpanii na zgrupowaniu oni już byli skupieni na walce. To będzie miało w czwartek znaczenie?

- Na pewno co innego grać sparingi, a co innego walczyć o punkty. Ajax pokazał, że jest w dobrej formie. My jednak mamy za sobą jeden, ale udany mecz. Skupiamy się na obronie i to będzie w tej rywalizacji bardzo ważne. Rytm meczowy jest istotny, ale później wychodzimy na boisko i liczy się tylko to. Ajax rozegrał o cztery mecze więcej, ale to nie będzie miało dużego znaczenia.

Trener Jacek Magiera w grudniu mówił o tym, co dała wam gra w Lidze Mistrzów. O tym, że zimą chce pracować nad kwestiami defensywnymi - odbudową formacji, współpracą, przesuwaniem się po boisku całej drużyny, przejściem z obrony do ataku. Widziałeś podczas zgrupowań, że jesteście lepsi w tych elementach?

Było dużo zadań taktycznych. Pracowaliśmy nad tym, żeby ustawienie naszych formacji było lepsze niż jesienią. Chcemy być zespołem kompaktowym - szybko przechodzić z obrony do ataku i z ataku do obrony. W meczu z Arką było widać, że staramy się po stracie szybko przejść do pressingu. Staramy się odzyskać piłkę i do tego będziemy dążyli w kolejnych spotkaniach. Wierzę, że to przyniesie efekty.

Ajax to jedna historia, ale jest też walka o mistrzostwo Polski. Za wami mecz z Arką Gdynia - warunki trudne; było bardzo zimne, murawa kiepska, ale wygraliście. Do końca sezonu 16 kolejek. Lechia Gdańsk i Lech Poznań też wygrały. Jak zapatrujesz się na to, co wydarzy się do czerwca w Ekstraklasie?

O tytuł powinny walczyć cztery zespoły: my, Jagiellonia, Lechia i Lech czy podobnie jak w ostatnich latach. Rok temu dołączył jeszcze Piast, ale teraz gra dużo gorzej. Trzeba się skupić na poszczególnych spotkaniach i zwracać uwagę na te mecze, w których kibice od razu przyznają nam punkty. To klucz do mistrzostwa. Jeśli będziemy wygrywać "małe ważne spotkania" z teoretycznie łatwiejszymi rywalami to bezpośrednia rywalizacja z ligową czołówką nie będzie aż tak ważna.

Zimą dołączyli do was nowi piłkarze - Daniel Chima Chukwu, Tomas Necid, czy Domink Nagy. Jak się odnaleźli w Legii? Bo to często nie jest łatwy proces. O Artura Jędrzejczyka nie pytam, bo on właściwie wrócił do siebie, a przecież jeszcze w poprzednim sezonie grał wiosną w Legii.

Na pewno niektórym jest łatwiej, innym trudniej z uwagi na narodowość czy pochodzenie. Taki Tomek Necid miał dużo łatwiej - podobna kultura, podobny język. Pomagał mu Adam Hlousek. Trudniej jest na pewno Danielowi. Dominik z każdym dniem czuje się tu coraz lepiej. Nasz zespół jest o tyle fajny, że tu każdy jest doskonale przyjęty i łatwo się wkomponowuje w grupę. Myślę, że za kilka tygodni każdy z nich doskonale się będzie w Warszawie odnajdywał. "Jędzy" nie trzeba przedstawiać. On nie musiał się aklimatyzować, bo wszystkich tutaj zna. Nie raz pokazywał też sportową klasę. Będzie na pewno dużym wzmocnieniem. 

(mn)