Szantażysta, który groził śmiercią rodzinie niemieckiego kierowcy Formuły 1 Michaela Schumachera, został skazany przez sąd w Reutlingen w południowo-zachodnich Niemczech na karę jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu. ​Dodatkowo 25-latek zapłaci grzywnę w wysokości 4 500 euro, przez 50 godzin będzie wykonywał prace społeczne i dodatkowo zostanie skierowany na przymusowe leczenie psychiatryczne.

Dopiero teraz ujawniono, że w ubiegłym roku rodzina Schumachera otrzymywała pogróżki. W listach skierowanych do żony kierowcy Corinny żądano przekazania do końca marca 2016 roku jednego miliona dolarów w zamian za bezpieczeństwo syna Micka i córki Giny-Marii.

Jeżeli nie wyślesz pieniędzy, twoje dzieci będą martwe. W wyścigach samochodowych zdarzają się wypadki... - pisał szantażysta.

Jak się później okazało, podał on numer konta bankowego, na które pieniądze miały być przekazane. Dzięki tej informacji policja bez problemów ustaliła jego tożsamość.

Adwokat sprawcy po rozprawie przyznał, że jego klient powiedział mu, iż dzisiaj nie potrafi wytłumaczyć swojego zachowania.

Schumacher senior 29 grudnia 2013 roku miał tragiczny wypadek na nartach w okolicach Meribel we francuskich Alpach. Przewrócił się i uderzył głową w skałę z tak dużą siłą, że mimo założonego kasku doznał poważnego urazu mózgu. Nie jechał zbyt szybko, ale znajdował się poza wytyczoną trasą.

Przez blisko sześć miesięcy był utrzymywany w stanie sztucznej śpiączki w szpitalu w Grenoble. Potem został przewieziony do kliniki uniwersyteckiej w Lozannie, gdzie go wybudzono. Opuścił ją we wrześniu i od tego czasu jest pod opieką lekarzy w swojej posiadłości w Gland nad Jeziorem Genewskim.

Niemiec zdobywał tytuł mistrza świata w latach 1994-1995 oraz 2000-2004. Karierę zakończył w 2012 roku.

W trakcie rozprawy rodzina nie podała żadnych nowych szczegółów dotyczących stanu jego zdrowia.

(mal)