"Wszyscy chuligani i bandyci powinni być eliminowani z życia społecznego, ale nie mylmy ich z normalnymi kibicami" - twierdzi Zbigniew Boniek, komentując weekendowe incydenty z udziałem pseudokibiców. "Kiedyś młodzi ludzie szli do wojska lub Ochotniczych Hufców Pracy. Teraz organizują bojówki i robią zadymy. Nie rozumiem, dlaczego ich zachowanie łączy się z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. To jakaś paranoja" - podkreśla.

Polski Związek Piłki Nożnej ubolewa nad tym, co działo się w weekend m.in. w Gdyni i Łomiankach, ale przypomnę, że my organizujemy finał Pucharu Polski i mecze reprezentacji narodowej w różnych kategoriach wiekowych. Nie pilnujemy porządku na plażach, ulicach czy stacjach benzynowych - tłumaczy Boniek. Podkreśla, że związek może odpowiadać tylko za organizowane przez siebie imprezy i reaguje szybko na wszystkie naganne wydarzenia na stadionach. Robimy to co do nas należy. Jesteśmy konsekwentni - zero tolerancji za chuligańskie wybryki na stadionach - przekonuje.

Prezes PZPN apeluje o to, by nie mieszać normalnych kibiców z chuliganami wywołującymi awantury. W Polsce mamy problem z bandytami, ale - podkreślam - to nie są kibice. Nie wysługujmy się PZPN. Nie jesteśmy od zabezpieczania imprez, nie mamy żadnych instrumentów. W każdym oddziale policji jest specjalny wydział do walki z przestępczością wśród pseudokibiców - mówi Boniek.