Prokuratura Rejonowa w Gdyni wszczęła śledztwo w sprawie piątkowej tragedii na Zatoce Gdańskiej. Kilkaset metrów od brzegów Gdyni przewrócił się wypożyczony jacht Delphia24. Na jego pokładzie były 4 osoby. Po kilku godzinach poszukiwań żywy odnaleziony został tylko jeden z żeglarzy. Dwóch zginęło, kolejna osoba uznawana jest za zaginioną.

Trzysta metrów od brzegu na wysokości centrum Gdyni na Bałtyku w piątek przewrócił się jacht. Na pokładzie były cztery osoby.

Jak dowiedział się reporter RMF FM, jacht przewrócił się około południa. Cztery osoby, które nim płynęły, wyczarterowały go na 6 godzin. Gdy czas minął i było już późne popołudnie, wszczęto poszukiwania.

Na razie za wcześnie jest, by mówić o przyczynach tragedii, choć przeprowadzone zostały już oględziny z udziałem członków Państwowej Komisji Badania Wypadów Morskich.

W tej sprawie prokuratura na pewno będzie jeszcze zamawiać opinię biegłych specjalistów.

Od weekendu trwają przesłuchania świadków, zabezpieczana jest dokumentacja związana z jachtem i uprawnieniami załogi. Sam właściciel jachtu nie był jeszcze przesłuchiwany, podobnie jak ocalała z wypadku osoba, która jest w szpitalu - na przesłuchanie nie pozwolił na razie stan jej zdrowia.

Samo śledztwo prowadzone jest wstępnie w sprawie nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa i nieumyślnego spowodowania śmierci.


Opracowanie: