„Gdy dostałam pierwsze pytanie, czy to są na pewno delfiny, bo jeśli nie, to nie ma o czym mówić, to natychmiast skomentowałam, że gdyby to były morświny... to dopiero byłoby o czym mówić” – przyznaje w rozmowie z RMF FM Iwona Pawliczka, kierownik Stacji Morskiej im. prof. Krzysztofa Skóry w Helu, będącej jednostką Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego. Jak zdradza, naukowcy z Niemiec i Danii współpracują nad rozwikłaniem zagadki delfinów, które w tym tygodniu co najmniej dwukrotnie zaobserwowano u naszych wybrzeży. Na razie nie udało się zidentyfikować gatunku. Delfiny najpewniej nie przypłynęły tu bez powodu.

Jakiej skali są sensacją te delfiny? Mała, średnia czy wielka? Czy żadna?

Wizyty delfinów się odbywają w Bałtyku co kilka lat. Trochę rzadziej w polskich wodach, ale zależy również jaki to jest gatunek. Wtedy możemy mieć do czynienia z większą lub mniejszą sensacją.

Czy to ma związek z tymi tzw. wlewami z Morza Północnego? Czy to już jest zupełnie inna historia?

Nie, nie, nie. Delfiny wpływają tutaj bardziej lub mniej świadomie, ale mają jakiś element, który ich tu zwabia.

Po co tu przypływają?

Może to być jakaś atrakcyjna ławica ryb, która również podąża na wody Bałtyku, w celach odbycia tarła np. jak śledzie chociażby. Może to być chęć eksploracji terenu. Szczególnie młode osobniki zwiedzają wszystkie zakątki, które są dla nich nieznane. A może to być tzw. błąd nawigacyjny, który do tej pory jest jakby nierozstrzygniętą zagadką, ale zdarza się, że i wieloryby, i delfiny wpływają w takie nieznane sobie wody i czasami nieprzyjazne akurat.

Czyli można błędy nawigacyjne bez GPS’a też popełnić...

Można popełnić, aczkolwiek na pewno tutaj ma znaczenie ich wewnętrzny GPS.

To byłą jedna jedyna obserwacja czy było ich więcej w ostatnich dniach?

Ja wiem o obserwacji z jednego dnia, z tym że była ona powtórzona. Najpierw była w okolicy Jastrzębiej Góry, a potem była ona powtórzona koło Kuźnicy. Też otrzymaliśmy od obserwatora zdjęcia. W tej chwili konsultuję te zdjęcia, bo widać na nich bardzo wyraźnie płetwy grzbietowe. Dopatruję się tam i kształtu, i szczegółów, które być może pozwolą nam w stu procentach zidentyfikować gatunek.

A co można z tych szczegółów wyczytać?

Można wyczytać na przykład porównywalny do innych obserwacji i innych materiałów fotograficznych kształt płetwy, ale również różne zranienia płetwy, co jest bardzo często takim elementem, dzięki któremu się właśnie identyfikuje osobniki. Być może tutaj znajdziemy jakąś korelację i będziemy mogli porównać do obserwacji, które się odbywały w tym samym czasie w Bałtyku, a taka się właśnie odbyła - dwóch osobników delfinów w wodach niemieckich. Jestem więc też w kontakcie z niemieckimi i duńskimi kolegami, żeby właśnie sprawdzić czy to to samo.

Będziecie ustalać czy to ta sama para.

Tak, spróbujemy. Oczywiście na podstawie tych szczegółów, które i oni zdołali nagrać i zobaczymy, czy tutaj na tych zdjęciach też to widać.

To para? Delfiny pływają parami?

Może być to para, mogą to być koledzy, mogą to być koleżanki, szczególnie jeśli to są młode osobniki.

A w jakim one są wieku?

Tego niestety nie wiemy. Ani na podstawie samej płetwy, ani na podstawie tych tylko cząstkowych wynurzeń nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić.

Wspomniała pani o gatunku. Są jakieś wątpliwości co do tego jaki to gatunek?

Od początku były.

Padło hasło, że to delfin białoboki.

Gdzie padło?

Pojawił się taki film w internecie, gdzie człowiek, niewidoczny, komentował, że te delfiny białobokie, po raz pierwszy zaobserwowane w Bałtyku. Pani - jak rozumiem - pod tym by się nie podpisała.

Ja tylko udzieliłem takiej informacji, że najbardziej prawdopodobnym gatunkiem dla mnie jest to delfin białoboki, natomiast nie jestem tego pewna i nie byłam od samego początku. Niestety media lubią precyzować bardzo czasami i niestety nieprawidłowo różne informacje. Jedyne co mogę powiedzieć to, że wciąż pracujemy nad tym, żeby zidentyfikować gatunek. Także każda obserwacja, która się gdzieś przydarzy, jakiekolwiek zdjęcie, które nawet może się obserwatorowi wydawać się nieatrakcyjne, może być bardzo istotne. Właśnie dlatego, żeby sprawdzić te wszystkie cechy charakterystyczne dla danego osobnika.

Za każdym razem, kiedy zdarzy się taka obserwacja, to wy apelujecie do tych, którzy są na morzu: do żeglarzy, rybaków, żeby - jeżeli coś "złapią" - podzielili się z wami.

Oczywiście, bo to tylko tak naprawdę ich oczami, tzw. przypadkowych obserwatorów faktycznie najczęściej takie obserwacje są dokumentowane. Jeszcze jak się uda komuś zrobić dobre zdjęcie, to wtedy w ogóle już jest fantastyczna dokumentacja. My próbowaliśmy wczoraj wypłynąć i faktycznie spróbować znaleźć te delfiny, ale niestety ominęły nas skutecznie. Być może popłynęły na jakieś głębsze wody. Być może akurat się nie chciały pokazać, w momencie kiedy płynęliśmy, ale nie było ich widać.

Bałtyk to jest takie środowisko, w którym one będą chciały zostać na dłużej czy będą chciały skorygować ten błąd nawigacyjny, jeżeli do takiego doszło lub jeśli powód był inny, to po prostu będą chciały znaleźć wyjście z tych wód?

Zachowanie akurat tych dwóch osobników wskazywało na to, że żerują. Myślę, że znalazło tutaj faktycznie dobry pokarm i łatwo zdobywalny pokarm. Jeśli będą się czuły przytrzymywane przez tę łatwą zdobycz, to znaczy jeśli będą miały co jeść.

Będzie coś na stole, to będą siedzieć i biesiadować

Oczywiście, to będą siedzieć i biesiadować, natomiast mogą po prostu w pewnym momencie, jak już będą najedzone i nasycone, to mogą sobie przypomnieć, że trzeba wracać do domu. Ale tego nie wiemy oczywiście, dlatego bardzo ważne jest, żeby wokół Bałtyku wszyscy wiedzieli o tej obserwacji i również obserwowali u swoich wybrzeży.

A to konkurencja będzie dla morświna na przykład?

Nie, nie sądzę. To są tylko okazjonalne wizyty i krótkotrwałe. Właściwie to nie wiem, co by było większą sensacją... czy nie obserwacja morświna, którego jest bardzo trudno zaobserwować na powierzchni wody. I on nie jest taki towarzyski, jak delfiny. W związku z tym, jak dostałam pierwsze pytanie "czy to są na pewno delfiny, bo jeśli nie, to nie ma o czym mówić", to natychmiast skomentowałam, że gdyby to były morświny...

To by dopiero była sensacja...

To by było o czym mówić, bo chyba nie mieliśmy takiej ewidentnej obserwacji, udokumentowanej fotograficzne, właśnie morświnów w Bałtyku.

Nigdy?

Nie, nigdy. My tutaj w polskich wodach nigdy nie mieliśmy takiej obserwacji. Mieliśmy takie podejrzenia i opisy np. z jachtów, że może to był morświn.

Ale nie takie, że ktoś zdążył uchwycić - zrobić zdjęcie, nagrać.

Tak, bo bardzo trudno jest zrobić zdjęcie morświna, który czasami na ułamek sekundy się dyskretnie tylko wynuża. Nawet czasami nie można zdążyć go zauważyć, a co dopiero wyjąć aparat i zrobić zdjęcie.

Ile morświnów w południowym Bałtyku zostało według szacunków czy danych ostatnich? Bo to jest gatunek skrajnie zagrożony wyginięciem.

Tak, krytycznie zagrożony. Według tych badań, które udało nam się zrobić na całym Bałtyku, poza najbardziej północnymi jego akwenami, wiemy że zostało około 500 osobników. Dla porównania dodam, że w niewielkich Cieśninach Duńskich, czyli Kattegacie i tych cieśninach tutaj na granicy z Bałtykiem właściwym, jest ich ponad 30 tysięcy, więc widać jaką mamy tutaj skalę.

Przepaść.

Tak, przepaść i odrębna genetycznie populacja.

Opracowanie: