Na dziś zaplanowano sekcję zwłok dwóch kobiet, których zakopane ciała znaleziono przedwczoraj w lesie w Romanowie pod Częstochową. To najprawdopodobniej 45-letnia Aleksandra i jej 15-letnia córka Oliwia, które zaginęły 10 lutego. Ich tożsamość będą jednak musiały potwierdzić badania DNA.

Jak informuje reporter RMF FM Marcin Buczek, bliscy ofiar nie byli gotowi na bezpośrednią identyfikację ciał. Dlatego prokuratura zdecydowała, że ostatecznie przeprowadzone zostaną badania DNA.

Dzisiejsza sekcja zwłok może - przynajmniej wstępnie - dać odpowiedź na pytanie, jak zginęły kobiety. Jak dotąd bowiem podejrzany w tej sprawie Krzysztof R. konsekwentnie milczy. Nie przyznaje się także - a taki zarzut również usłyszał - że w domu ofiar zamontował ukrytą kamerę. Na razie prokuratura nie zdradza, co się stało z ewentualnymi nagraniami i gdzie mogły trafiać.

Tragedia w Częstochowie

Policjanci odnaleźli ciała dwóch kobiet w pobliżu drogi krajowej nr 91. Według relacji policjantów, były przykryte metrową warstwą ziemi. Pierwsze ukryto kilkanaście metrów od drogi, drugie ciało w odległości 5-6 metrów od trasy. 

Jak informowali dziennikarze RMF FM, wszystko wskazuje na to, że były to poszukiwane od prawie dwóch tygodni mieszkanki Częstochowy: 45-letnia Aleksandra i jej 15-letnia córka Oliwia.

W ubiegłą środę zarzut podwójnego zabójstwa usłyszał 52-letni Krzysztof R., który został aresztowany. Podejrzany nie przyznał się do winy i nie złożył wyjaśnień. 

52-latkowi postawiono także inne zarzuty w tej sprawie. Według prokuratora, zamontował on w mieszkaniu zaginionych kobiet kamerę. Miała ona zostać zainstalowana, kiedy mężczyzna wykonywał tam prace remontowe. 

Media piszą także o tym, że Krzysztof R. miał - bez wiedzy właścicielki - dorobić klucze do jej mieszkania. 

Śledczy na razie nie mówią o prawdopodobnym motywie zbrodni. Nie można wykluczyć badań psychiatrycznych podejrzanego. Nie ma poszlak, aby ktoś mu w zbrodni pomagał.

Opracowanie: