Lubelski radny PiS Tomasz Pitucha został zaatakowany przez dzika. Samorządowiec podczas ucieczki doznał obrażeń i trafił na SOR.

Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w piątek wieczorem w podlubelskiej wsi Wrotków, gdzie mieszka Tomasz Pitucha. Radny spacerował z psem w pobliżu rzeki Bystrzyca. Nagle zauważył dzika. W rozmowie z Dziennikiem Wschodnim relacjonował: Dzik biegł prosto na mnie, więc zacząłem uciekać. Biegłem najszybciej, jak mogłem, ale dzik cały czas się zbliżał. Biegł wyraźnie szybciej, niż ja. Gdy wydawało mi się, że mnie dogania, odwróciłem się, po czym straciłem równowagę i wywróciłem się. Zacząłem krzyczeć, próbując go odstraszyć. Udało się, bo dzik zawrócił i zniknął.

Samorządowiec ma zdarte kolana, łokcie i dłonie. Stłukł też okulary. Polityk samodzielnie udał się na SOR. Zadrapania nie okazały się groźne. Mam tylko stłuczenia, żadnych złamań - przyznał w rozmowie z dziennikiem. 

Radny poinformował o zdarzeniu również w mediach społecznościowych:

Przez dwa lata jako radny miejski pisałem interpelacje do Prezydenta miasta Lublin w sprawie zagrożenia dla mieszkańców że strony watah dzików. Bezskutecznie. Dziś sam zostałem zaatakowany przez dzika, spacerując z psem po ścieżce rowerowej nad Bystrzycą. Apel do mieszkańców dzielnicy Wrotków, Zemborzyce i użytkowników ścieżki rowerowej. Uważajcie na siebie! - napisał samorządowiec.