​Policjanci z Łodzi zatrzymali 62-letniego mężczyznę, którego podejrzewali o zniszczenie elewacji budynku Sądu Okręgowego. W nocy ze środy na czwartek pojawiły się na nim wulgarne napisy pod adresem szefa resortu sprawiedliwości Waldemara Żurka i premiera Donalda Tuska. "Żurek to nie zupa pomidorowa, nie każdy musi go lubić. Słowa na mój temat były 'zabawne', ale inne napisy na ścianie sądu w Łodzi to hejt i przede wszystkim - niszczenie mienia publicznego. Sprawą zajmuje się policja - a autorom przydałby się jeszcze słownik ortograficzny" - komentował w czwartek incydent minister sprawiedliwości, zamieszczając post na platformie X.

W związku z trwającym postępowaniem więcej szczegółowych informacji policja ma przekazać wkrótce. 

Budynek łódzkiego sądu zdewastowany. Pojawiły się wulgarne napisy

Sprawa dotyczy wulgarnych napisów, jakie pojawiły się pod adresem premiera Donalda Tuska i ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka w nocy ze środy na czwartek na budynku Sądu Okręgowego w Łodzi. Sprawca napisy wykonał prawdopodobnie sprayem na elewacji sądu od strony ul. Narutowicza. Rozlał też farbę na schodach wejściowych do budynku i do Sądu Rejonowego dla Śródmieścia. 

Zdaniem rzecznika prasowego ds. karnych Sądu Okręgowego w Łodzi sędziego Grzegorza Gały trudno było wyczytać jakikolwiek sens z napisów i zdecydowanie w oczy przechodniów najbardziej rzucały się słowa wulgarne. Sprawa została zgłoszona na policję, bo zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa zniszczenia mienia, które zagrożone jest karą do pięciu lat pozbawienia wolności - powiedział sędzia Gała.

Minister Żurek komentuje incydent. "Hejt i niszczenie mienia"

W czwartek incydent skomentował w mediach społecznościowych minister sprawiedliwości Waldemar Żurek. 

"Żurek to nie zupa pomidorowa, nie każdy musi go lubić. Słowa na mój temat były 'zabawne', ale inne napisy na ścianie sądu w Łodzi to hejt i przede wszystkim - niszczenie mienia publicznego. Sprawą zajmuje się policja - a autorom przydałby się jeszcze słownik ortograficzny. Pozdrawiam" - skomentował, zamieszczając przy okazji prześmiewczy mem.

Okoliczności zdarzenia

Jak informowaliśmy w czwartek zgłoszenie o incydencie wpłynęło do policji około godziny 6 rano. Sąd wówczas postanowił nie podejmować w tej sprawie własnych działań, tak by nie utrudniać policyjnego śledztwa. Te objęło przesłuchanie ochrony i analizę monitoringu. Koszty usunięcia napisów będą prawdopodobnie wysokie ze względu na dużą powierzchnię zniszczeń. Mniejsze szkody odnotowano natomiast przy wejściu od strony pl. Dąbrowskiego, gdzie rozlano czerwoną substancję - najprawdopodobniej farbę. 

Policja od początku łączyła oba akty wandalizmu - przy Sądzie Okręgowym i Sądzie Rejonowym - prowadząc postępowanie pod kątem zniszczenia mienia, w tym zabytku, jakim jest siedziba Sądu Okręgowego, oraz znieważenia konstytucyjnego organu RP. Przeprowadzono oględziny miejsca zdarzenia, przeanalizowano także nagrania z monitoringu. Oba budynki są całodobowo chronione.

Napisy zniknęły już z gmachu sądu - zostały zamalowane w czwartek. Sprawą natychmiast zajęli się łódzcy policjanci. Za zniszczenie mienia grozi do pięciu lat więzienia. Sprawca będzie też musiał ponieść koszty naprawy wyrządzonych szkód.