Sytuacja w Poczcie Polskiej staje się coraz bardziej napięta. Związkowcy alarmują o poważnych problemach finansowych, kadrowych i organizacyjnych, które mogą zagrozić funkcjonowaniu kluczowej dla państwa instytucji. W liście skierowanym do nowego ministra aktywów państwowych Wojciecha Balczuna, przedstawiciele pracowników nie kryją obaw o przyszłość spółki. "W dobie realnych zagrożeń geopolitycznych, sabotażu i ataków hybrydowych, takie działanie to brak elementarnego instynktu państwowego" – ostrzegają związkowcy.

Jak informuje "Fakt", w ostatnich miesiącach w Poczcie Polskiej wprowadzane są zmiany, które budzą ogromny niepokój wśród pracowników. Od nowego roku listonosze dostarczają przesyłki już nie codziennie, lecz co dwa dni, kurierzy przechodzą na samozatrudnienie, a godziny otwarcia wielu placówek zostały skrócone.

Związkowcy podkreślają, że to nie jedyne niepokojące zmiany. W liście do ministra Balczuna wskazują na nietransparentny Program Dobrowolnych Odejść, w ramach którego propozycję odejścia miało otrzymać aż 8,5 tysiąca pracowników. "Jednocześnie w tych samych jednostkach zatrudnia się nowe osoby" - czytamy w liście, do którego dotarł "Fakt".

Spada liczba listów, rosną koszty

Poczta Polska tłumaczy wprowadzane zmiany koniecznością dostosowania się do nowych realiów rynkowych. W ostatnich latach obserwuje się bowiem znaczący spadek liczby nadawanych tradycyjnych listów, co przekłada się na malejące przychody spółki. Jednocześnie rosną koszty utrzymania rozbudowanej sieci placówek i zatrudnienia.

"W ostatnich latach następuje spadek popytu społeczeństwa na tradycyjne usługi pocztowe, co przekłada się na malejące przychody naszej spółki przy jednoczesnym corocznym wzroście kosztów funkcjonowania. Doręczenia cyfrowe i komunikacja mailowa powodują, że nadawanych jest coraz mniej listów, a Poczta Polska, tak samo jak inne poczty, musi na te zmiany reagować. Dlatego niezbędne jest dostosowywanie organizacji do realiów rynkowych, w tym czerpanie z rozwiązań funkcjonujących z powodzeniem w innych krajach. Zmiany terminów doręczeń, które Ministerstwo Aktywów Państwowych wprowadziło od stycznia, to w Europie nic nowego — Grecja, Hiszpania, Luksemburg, Norwegia, Finlandia, Niemcy czy Szwecja też już je zmieniły. Tak samo jak doręczanie naprzemienne, które funkcjonuje na przykład w Szwecji czy Norwegii" - wyjaśnia biuro prasowe Poczty Polskiej.

Związkowcy grzmią

Zmiany te jednak nie uspokajają związkowców. W liście do ministra aktywów państwowych zwracają oni uwagę na jeszcze jeden poważny problem - likwidację ochrony fizycznej w wielu placówkach. "W wielu jednostkach likwidowana jest ochrona fizyczna, mimo że są to placówki, w których przechowywane są dane wrażliwe i mają do nich dostęp tysiące obywateli. Trwa w naszym odczuciu cicha operacja wyprowadzania poza struktury Poczty ponad 3 tys. funkcjonariuszy ochrony fizycznej — formacji o charakterze paramundurowym, posiadającej dostęp do informacji niejawnych i uprawnienia do posiadania broni" - alarmują związkowcy.

Według nich, obecne działania zarządu i brak realnej reakcji ze strony właściciela spółki prowadzą do "dryfu w kierunku katastrofy". Związkowcy domagają się natychmiastowej interwencji ministra aktywów państwowych oraz przeprowadzenia niezależnego audytu, który oceni działania obecnego zarządu Poczty Polskiej.