52-latek z gminy Piątek w Łódzkiem odpowie za znęcanie się nad zwierzętami. Pięć szczeniąt i cztery dorosłe psy zdechły. "Jeśli śledczy ustalą, że śmierć zwierząt miała związek z zachowaniem podejrzanego, zarzuty zostaną zmodyfikowane" - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi prok. Krzysztof Kopania.

Prokuratorskie zarzuty to finał interwencji, podjętej jesienią ubiegłego roku.

Inspektorzy stowarzyszenia zajmującego się opieką nad zwierzętami mieli odebrać 52-latkowi sześć szczeniąt. Według ich wiedzy psy, przebywające na posesji w gminie Piątek, nie miały właściwej opieki: miały być w złym stanie psychofizycznym i wałęsać się po wsi. Na terenie nieruchomości panował nieład i nieporządek, nie było misek z wodą i jedzeniem.

52 - latek miał pisemnie zrzec się sześciu szczeniąt i poprosił o kastrację pozostałych psów. Kiedy inspektorzy przyjechali ponownie, by je odebrać, znaleźli pięć młodych i cztery dorosłe osobniki martwe. Zlecono sekcję i szczegółowe oględziny.

Z opinii lekarza weterynarii wynika, że zwierzęta były niedożywione i utrzymywane w stanie anemii. Nikt nie leczył u nich przewlekłej niewydolności narządowej, do której doszło prawdopodobnie na skutek przewlekłego stanu zapalnego na tle choroby pasożytniczej  - przekazał prok. Kopania.

Przeprowadzona sekcja nie pozwoliła na ustalenie przyczyny padnięcia zwierząt. Co prawda zdaniem lekarza weterynarii w płucach psów stwierdzono ogniska pylicy, co może świadczyć o działaniu czadu, ale badania histopatologiczne jednoznacznie tego nie potwierdziły.

Śledczy postawili 52-latkowi zarzut znęcania się nad psami, polegającego na niedostarczaniu im jedzenia i picia. 

Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Twierdził, że w miarę możliwości starał się karmić zwierzęta i nie chciał im zrobić krzywdy - poinformowała prok. Kopania.

Prokurator zastosował wobec mężczyzny policyjny dozór i nakaz powstrzymywania się od posiadania zwierząt. Jeśli śledczy powiążą śmierć zwierząt z zachowaniem podejrzanego, zarzuty zostaną zmodyfikowane.

 

 

 

 

 

 

52-latek z gminy Piątek w Łódzkiem odpowie za znęcanie się nad zwierzętami. Pięć szczeniąt i cztery dorosłe psy zdechły. Jeśli śledczy ustalą, że śmierci zwierząt miała związek z zachowaniem podejrzanego, zarzuty zostaną zmodyfikowane - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi prok. Krzysztof Kopania.

 

Prokuratorskie zarzuty to finał sprawy z jesieni ubiegłego roku.

 

Inspektorzy stowarzyszenia zajmującego się opieką nad zwierzętami mieli odebrać 52-latkowi sześć szczeniąt. Według ich wiedzy zwierzęta przebywające na posesji w gminie Piątek nie miały właściwej opieki: miały być w złym stanie psychofizycznym i wałęsać się po wsi. Na terenie nieruchomości panował nieład i nieporządek, nie było misek z wodą i jedzeniem.

 

52 - latek miał pisemnie zrzec się sześciu szczeniąt i poprosił o kastrację pozostałych psów. Kiedy inspektorzy przyjechali ponownie, by je odebrać znaleźli pięć młodych i cztery dorosłe osobniki martwe. Zlecono sekcję i szczegółowe oględziny.

 

Z opinii lekarza weterynarii wynika, że zwierzęta były niedożywione i utrzymywane w stanie anemii. Nikt nie leczył przewlekłej niewydolności narządowej, do której doszło prawdopodobnie na skutek przewlekłego stanu zapalnego na tle choroby pasożytniczej  - przekazał prok. Kopania.

  

Przeprowadzona sekcja nie pozwoliła na ustalenie przyczyny padnięcia zwierząt. Co prawda zdaniem lekarza weterynarii w płucach psów stwierdzono ogniska pylicy, co może świadczyć o działaniu czadu, ale badania histopatologiczne jednoznacznie tego nie potwierdziły.

 

Śledczy postawili 52-latkowi zarzut znęcania się nad 9 psami, polegającego na ich utrzymywaniu bez odpowiedniego pokarmu oraz wody i spowodowania znacznego stopnia ich niedożywienia.

 

Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Twierdził, że w miarę możliwości starał się karmić zwierzęta i nie chciał im zrobić krzywdy - poinformowała prok. Kopania.

 

Prokurator zastosował wobec mężczyzny policyjny dozór i nakaz powstrzymywania się od posiadania zwierząt. Jeśli śledczy powiążą śmierć zwierząt z zachowaniem podejrzanego, zarzuty zostaną zmodyfikowane.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

52-latek z gminy Piątek w Łódzkiem odpowie za znęcanie się nad zwierzętami. Pięć szczeniąt i cztery dorosłe psy zdechły. Jeśli śledczy ustalą, że śmierci zwierząt miała związek z zachowaniem podejrzanego, zarzuty zostaną zmodyfikowane - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi prok. Krzysztof Kopania.

 

Prokuratorskie zarzuty to finał sprawy z jesieni ubiegłego roku.

 

Inspektorzy stowarzyszenia zajmującego się opieką nad zwierzętami mieli odebrać 52-latkowi sześć szczeniąt. Według ich wiedzy zwierzęta przebywające na posesji w gminie Piątek nie miały właściwej opieki: miały być w złym stanie psychofizycznym i wałęsać się po wsi. Na terenie nieruchomości panował nieład i nieporządek, nie było misek z wodą i jedzeniem.

 

52 - latek miał pisemnie zrzec się sześciu szczeniąt i poprosił o kastrację pozostałych psów. Kiedy inspektorzy przyjechali ponownie, by je odebrać znaleźli pięć młodych i cztery dorosłe osobniki martwe. Zlecono sekcję i szczegółowe oględziny.

 

Z opinii lekarza weterynarii wynika, że zwierzęta były niedożywione i utrzymywane w stanie anemii. Nikt nie leczył przewlekłej niewydolności narządowej, do której doszło prawdopodobnie na skutek przewlekłego stanu zapalnego na tle choroby pasożytniczej  - przekazał prok. Kopania.

  

Przeprowadzona sekcja nie pozwoliła na ustalenie przyczyny padnięcia zwierząt. Co prawda zdaniem lekarza weterynarii w płucach psów stwierdzono ogniska pylicy, co może świadczyć o działaniu czadu, ale badania histopatologiczne jednoznacznie tego nie potwierdziły.

 

Śledczy postawili 52-latkowi zarzut znęcania się nad 9 psami, polegającego na ich utrzymywaniu bez odpowiedniego pokarmu oraz wody i spowodowania znacznego stopnia ich niedożywienia.

 

Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Twierdził, że w miarę możliwości starał się karmić zwierzęta i nie chciał im zrobić krzywdy - poinformowała prok. Kopania.

 

Prokurator zastosował wobec mężczyzny policyjny dozór i nakaz powstrzymywania się od posiadania zwierząt. Jeśli śledczy powiążą śmierć zwierząt z zachowaniem podejrzanego, zarzuty zostaną zmodyfikowane. 

 

 

 

 

 

 

 

52-latek z gminy Piątek w Łódzkiem odpowie za znęcanie się nad zwierzętami. Pięć szczeniąt i cztery dorosłe psy zdechły. Jeśli śledczy ustalą, że śmierci zwierząt miała związek z zachowaniem podejrzanego, zarzuty zostaną zmodyfikowane - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi prok. Krzysztof Kopania.

 

Prokuratorskie zarzuty to finał sprawy z jesieni ubiegłego roku.

 

Inspektorzy stowarzyszenia zajmującego się opieką nad zwierzętami mieli odebrać 52-latkowi sześć szczeniąt. Według ich wiedzy zwierzęta przebywające na posesji w gminie Piątek nie miały właściwej opieki: miały być w złym stanie psychofizycznym i wałęsać się po wsi. Na terenie nieruchomości panował nieład i nieporządek, nie było misek z wodą i jedzeniem.

 

52 - latek miał pisemnie zrzec się sześciu szczeniąt i poprosił o kastrację pozostałych psów. Kiedy inspektorzy przyjechali ponownie, by je odebrać znaleźli pięć młodych i cztery dorosłe osobniki martwe. Zlecono sekcję i szczegółowe oględziny.

 

Z opinii lekarza weterynarii wynika, że zwierzęta były niedożywione i utrzymywane w stanie anemii. Nikt nie leczył przewlekłej niewydolności narządowej, do której doszło prawdopodobnie na skutek przewlekłego stanu zapalnego na tle choroby pasożytniczej  - przekazał prok. Kopania.

  

Przeprowadzona sekcja nie pozwoliła na ustalenie przyczyny padnięcia zwierząt. Co prawda zdaniem lekarza weterynarii w płucach psów stwierdzono ogniska pylicy, co może świadczyć o działaniu czadu, ale badania histopatologiczne jednoznacznie tego nie potwierdziły.

 

Śledczy postawili 52-latkowi zarzut znęcania się nad 9 psami, polegającego na ich utrzymywaniu bez odpowiedniego pokarmu oraz wody i spowodowania znacznego stopnia ich niedożywienia.

 

Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Twierdził, że w miarę możliwości starał się karmić zwierzęta i nie chciał im zrobić krzywdy - poinformowała prok. Kopania.

 

Prokurator zastosował wobec mężczyzny policyjny dozór i nakaz powstrzymywania się od posiadania zwierząt. Jeśli śledczy powiążą śmierć zwierząt z zachowaniem podejrzanego, zarzuty zostaną zmodyfikowane.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

52-latek z gminy Piątek w Łódzkiem odpowie za znęcanie się nad zwierzętami. Pięć szczeniąt i cztery dorosłe psy zdechły. Jeśli śledczy ustalą, że śmierci zwierząt miała związek z zachowaniem podejrzanego, zarzuty zostaną zmodyfikowane - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi prok. Krzysztof Kopania.

 

Prokuratorskie zarzuty to finał sprawy z jesieni ubiegłego roku.

 

Inspektorzy stowarzyszenia zajmującego się opieką nad zwierzętami mieli odebrać 52-latkowi sześć szczeniąt. Według ich wiedzy zwierzęta przebywające na posesji w gminie Piątek nie miały właściwej opieki: miały być w złym stanie psychofizycznym i wałęsać się po wsi. Na terenie nieruchomości panował nieład i nieporządek, nie było misek z wodą i jedzeniem.

 

52 - latek miał pisemnie zrzec się sześciu szczeniąt i poprosił o kastrację pozostałych psów. Kiedy inspektorzy przyjechali ponownie, by je odebrać znaleźli pięć młodych i cztery dorosłe osobniki martwe. Zlecono sekcję i szczegółowe oględziny.

 

Z opinii lekarza weterynarii wynika, że zwierzęta były niedożywione i utrzymywane w stanie anemii. Nikt nie leczył przewlekłej niewydolności narządowej, do której doszło prawdopodobnie na skutek przewlekłego stanu zapalnego na tle choroby pasożytniczej  - przekazał prok. Kopania.

  

Przeprowadzona sekcja nie pozwoliła na ustalenie przyczyny padnięcia zwierząt. Co prawda zdaniem lekarza weterynarii w płucach psów stwierdzono ogniska pylicy, co może świadczyć o działaniu czadu, ale badania histopatologiczne jednoznacznie tego nie potwierdziły.

 

Śledczy postawili 52-latkowi zarzut znęcania się nad 9 psami, polegającego na ich utrzymywaniu bez odpowiedniego pokarmu oraz wody i spowodowania znacznego stopnia ich niedożywienia.

 

Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Twierdził, że w miarę możliwości starał się karmić zwierzęta i nie chciał im zrobić krzywdy - poinformowała prok. Kopania.

 

Prokurator zastosował wobec mężczyzny policyjny dozór i nakaz powstrzymywania się od posiadania zwierząt. Jeśli śledczy powiążą śmierć zwierząt z zachowaniem podejrzanego, zarzuty zostaną zmodyfikowane. 

 

 

 

 

 

 

 

 

52-latek z gminy Piątek w Łódzkiem odpowie za znęcanie się nad zwierzętami. Pięć szczeniąt i cztery dorosłe psy zdechły. Jeśli śledczy ustalą, że śmierci zwierząt miała związek z zachowaniem podejrzanego, zarzuty zostaną zmodyfikowane - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi prok. Krzysztof Kopania.

 

Prokuratorskie zarzuty to finał sprawy z jesieni ubiegłego roku.

 

Inspektorzy stowarzyszenia zajmującego się opieką nad zwierzętami mieli odebrać 52-latkowi sześć szczeniąt. Według ich wiedzy zwierzęta przebywające na posesji w gminie Piątek nie miały właściwej opieki: miały być w złym stanie psychofizycznym i wałęsać się po wsi. Na terenie nieruchomości panował nieład i nieporządek, nie było misek z wodą i jedzeniem.

 

52 - latek miał pisemnie zrzec się sześciu szczeniąt i poprosił o kastrację pozostałych psów. Kiedy inspektorzy przyjechali ponownie, by je odebrać znaleźli pięć młodych i cztery dorosłe osobniki martwe. Zlecono sekcję i szczegółowe oględziny.

 

Z opinii lekarza weterynarii wynika, że zwierzęta były niedożywione i utrzymywane w stanie anemii. Nikt nie leczył przewlekłej niewydolności narządowej, do której doszło prawdopodobnie na skutek przewlekłego stanu zapalnego na tle choroby pasożytniczej  - przekazał prok. Kopania.

  

Przeprowadzona sekcja nie pozwoliła na ustalenie przyczyny padnięcia zwierząt. Co prawda zdaniem lekarza weterynarii w płucach psów stwierdzono ogniska pylicy, co może świadczyć o działaniu czadu, ale badania histopatologiczne jednoznacznie tego nie potwierdziły.

 

Śledczy postawili 52-latkowi zarzut znęcania się nad 9 psami, polegającego na ich utrzymywaniu bez odpowiedniego pokarmu oraz wody i spowodowania znacznego stopnia ich niedożywienia.

 

Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Twierdził, że w miarę możliwości starał się karmić zwierzęta i nie chciał im zrobić krzywdy - poinformowała prok. Kopania.

 

Prokurator zastosował wobec mężczyzny policyjny dozór i nakaz powstrzymywania się od posiadania zwierząt. Jeśli śledczy powiążą śmierć zwierząt z zachowaniem podejrzanego, zarzuty zostaną zmodyfikowane.