Zagraniczne media nie mają wątpliwości, że faworytem Turnieju Czterech Skoczni jest prowadzący na półmetku rywalizacji Kamil Stoch. Według nich, receptą na sukces okazał się... austriacki trener Stefan Horngacher. Jak komentują gazety: szkoleniowiec wyprowadził polskich skoczków z kryzysu, ale sposób, w jaki to zrobił, jest owiany tajemnicą.

Zagraniczne media nie mają wątpliwości, że faworytem Turnieju Czterech Skoczni jest prowadzący na półmetku rywalizacji Kamil Stoch. Według nich, receptą na sukces okazał się... austriacki trener Stefan Horngacher. Jak komentują gazety: szkoleniowiec wyprowadził polskich skoczków z kryzysu, ale sposób, w jaki to zrobił, jest owiany tajemnicą.
Kamil Stoch podczas konkursu TCS w niemieckim Garmisch-Partenkirchen /CHRISTIAN BRUNA /PAP/EPA

Co się stało, że po dwóch słabych latach Stoch znowu fruwa? Tego nie wie nikt, a Horngacher tylko tajemniczo się uśmiecha i... nie zdradza szczegółów. To Austriak odbudował potęgę polskich skoków narciarskich - czytamy na austriackim portalu nachrichten.at.

29-letni Stoch po dwóch niemieckich konkursach - w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen - jest liderem rywalizacji. Ma jednak zaledwie 0,8 pkt przewagi nad Austriakiem Stefanem Kraftem - w przeliczeniu to zaledwie... 44 cm.

To tylko sprawia, że kolejne konkursy będą bardzo interesujące. Nie patrzę jednak na klasyfikację. Interesuję się wyłącznie sobą i koncentruję się na swoich skokach - zapewnia dwukrotny mistrz olimpijski Stoch.

W 64-letniej historii Turnieju Czterech Skoczni tylko jeden Polak zdołał wygrać końcową klasyfikację: 16 lat temu dokonał tego Adam Małysz.

Teraz, na półmetku rywalizacji, Stoch tonuje nastroje: Musimy pamiętać, że różnice są minimalne. Tu jeszcze wszystko może się wydarzyć.

Triumf w klasyfikacji generalnej TCS to tak naprawdę jedyne trofeum, jakiego Polakowi brakuje do kolekcji. Stoch jest dwukrotnym mistrzem olimpijskim (2014), mistrzem świata (2013) i triumfatorem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata (2013/14). Turnieju Czterech Skoczni nie wygrał nigdy, nie stał nawet na podium. Najbliżej tego był w sezonie 2012/13, kiedy uplasował się na czwartej pozycji.

Jego trener Stefan Horngacher wypowiada się niechętnie, a już w ogóle nie chce mówić o recepcie na sukces.

Euforia jest w tej chwili w Polsce bardzo duża. Można ją porównać z miłością Niemców do piłki nożnej - przyznał w jednym z wywiadów dla zagranicznych mediów.

Na pytanie, jakimi sposobami wypracował tak dobrą formę nie tylko Stocha, ale i pozostałych zawodników, odpowiedział: Bardzo skrupulatnie pracowaliśmy. Zwracaliśmy uwagę na każdy szczegół i oczywiście mam... kilka tajemnic.

On także, podobnie jak Stoch, nie chce na razie mówić o końcowym zwycięstwie w TCS. Nie analizuję papieru. Na wyniki spojrzę dopiero po konkursie w Bischofshofen - zaznaczył.

Austriak wyprowadził polskich skoczków z ogromnego kryzysu. W jaki sposób? Tego nie chce zdradzić. Wszystko jest owiane tajemnicą - piszą natomiast niemieckie gazety i przypominają, że jeszcze rok temu Horngacher stał u boku Wernera Schustera - trenera niemieckiej kadry.

Austriackie media zwracają natomiast uwagę nie tylko na formę fizyczną polskich skoczków. Ich zdaniem, kluczem do sukcesu jest także samo nastawienie Stocha.

Trener nauczył mnie, że nie muszę wcale być ciągle najlepszy i wygrywać każdego konkursu. Wystarczy, że będę jednym z najlepszych. Teraz nie analizuję tego, czego nie udało mi się zrobić, a cieszę się z tego, co mam. Popracowaliśmy też nad zmianą techniki i wprowadzone zostały pewne nowości w cyklu przygotowawczym - powiedział Stoch agencji DPA, ale szczegółów, oczywiście, nie chciał zdradzić.

(e)