"Moim zdaniem, 'czarnym koniem' będzie w tym meczu mój przyjaciel z kabaretowego podwórka, Adam Grzanka. Fajnie widzieć, że inni mają jeszcze gorzej (śmiech). Kiedy na niego patrzę, wiem, że nie jestem sam, że mamy podobne podejście, jeśli chodzi o lodowisko. On mnie jakoś pociesza" – mówi RMF FM Mariusz Kałamaga na kilka dni przed charytatywnym meczem Hokejowej Reprezentacji Artystów Polskich. "Natomiast Mariusz Czerkawski… no on nas irytuje, popisuje się niepotrzebnie, trafia w krążek, gra sobie drugą stroną kija. Po prostu robi nam wstyd" – dodaje.

Edyta Bieńczak: W sobotę rozegracie mecz dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Waszym przeciwnikiem będzie ekipa Sportowców. Który raz w życiu założysz łyżwy na nogi?

Mariusz Kałamaga: Parę razy w życiu miałem już łyżwy na nogach, choć teraz częściej zmusza mnie do tego córka. Natomiast rzeczywiście wielki mecz dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy jest dla mnie wydarzeniem bez precedensu, jeśli chodzi o łyżwy, o hokej.

W meczu HRAP-u występujesz nie po raz pierwszy, prawda?

Mam na swoim koncie cztery mecze. Trzy w Tychach i jeden w Nowym Targu.

To jest piękny dorobek! A któryś z tych meczów zapamiętałeś szczególnie?

Powiem szczerze, że każdy z nich jest niepowtarzalny - przynajmniej w moim wykonaniu. Chociaż moi koledzy z drużyny, jak i przeciwnicy, również często dają z siebie wszystko (śmiech). Pokazują, że mają duży dystans do siebie, może troszkę mniejszy do lodu. Ja zapamiętałem najbardziej ostatni mecz, który odbył się pod koniec ubiegłego roku. Bo tam strzeliłem swojego pierwszego gola. Mam nadzieję powtórzyć to teraz w Tychach.

Właśnie przy okazji meczu w Nowym Targu zdradziłeś naszemu reporterowi Maćkowi Pałahickiemu swoją filozofię treningową - że najlepszym treningiem jest brak treningu. Bo inaczej można nabawić się kontuzji i wtedy trzeba będzie w czasie meczu siedzieć na ławce.

Dokładnie! Tego się trzymam i dlatego od tamtego czasu nie byłem na lodowisku. Postaram się po prostu wejść na lód z pełnym impetem.

Czym zamierzacie zaskoczyć Sportowców? Jakie są wasze mocne strony?

Sobą... (śmiech) Mam nadzieję, że naszą tajną bronią znów będę ja (śmiech). Zaskoczymy ich dobrą zabawą - czego życzę nam i przeciwnikom.

Takim mocnym punktem waszej drużyny ma być Mariusz Czerkawski, ale on podzieli swój czas i umiejętności między oba zespoły. Jest w waszej drużynie ktoś, kto może okazać się "czarnym koniem" tego meczu? Poza oczywiście Mariuszem Kałamagą, który zaliczy hattricka.

Tak bym chciał! Moim "czarnym koniem" jest mój przyjaciel z kabaretowego podwórka, czyli Adam Grzanka. Fajnie widzieć, że inni mają jeszcze gorzej (śmiech). Kiedy na niego patrzę, wiem, że nie jestem sam, że mamy podobne podejście, jeśli chodzi o lodowisko. On mnie jakoś pociesza. Natomiast Mariusz Czerkawski.. no on nas irytuje, popisuje się niepotrzebnie...

...trafia w krążek...

Trafia w krążek, gra sobie drugą stroną kija, po prostu robi nam wstyd (śmiech).

A jak rozegrałbyś ten mecz taktycznie?

Kurczę, ja będę chyba jednak egzekutorem, a taktykę pozostawię naszemu trenerowi. Boję się podjąć takiego wyzwania. Aczkolwiek: do przodu - do przodu, ślisko - ślisko.

To jest dobra taktyka! Gracie dla WOŚP-u, ale ty dla WOŚP-u grałeś już w miniony weekend. Poleciałeś do Londynu. Powiedz, co tam się działo.

Oj, była cudowna impreza, piękna atmosfera, bardzo fajny sztab polonijny. Graliśmy tam koncert z zespołem Ja mmm chyba ściebie. Była Majka Jeżowska, która zapewniła dobrą zabawę młodszej części widowni, był zespół Poparzeni Kawą Trzy. Świetni wolontariusze. Wypełniona po brzegi sala klubu Scala, dużo zebranych pieniędzy, świetna atmosfera. I oczywiście cudowny efekt, czyli pomoc tym, którzy tego najbardziej potrzebują.

Teraz również gracie dla WOŚP-u. Bilety-ciegiełki na wasz mecz kosztują 5 złotych. Gdybyśmy mieli na koniec zachęcić ludzi do przyjścia na ten mecz, to co poza radością z pomagania innym możecie zaoferować i obiecać tym, którzy przyjdą na spotkanie w Tychach?

Cudowna atmosfera, fajni ludzie, wspaniały cel. Ja mogę obiecać na pewno, że dam z siebie wszystko. Obserwować mnie na lodowisku jest dużo śmieszniej niż obserwować mnie na scenie kabaretowej (śmiech).