"Cieszę się z drugiego miejsca. Odzyskałam plastron liderki Pucharu Świata, ale czeka mnie długa i trudna walka w pozostałych biegach, by utrzymać go do końca" - powiedziała Justyna Kowalczyk po niedzielnych zawodach w Rybińsku. Polka ma teraz dwa punkty przewagi nad Marit Bjoergen w klasyfikacji generalnej PŚ. To oznacza, że czeka nas fascynująca końcówka sezonu. Za tydzień panie przeniosą się do Czech.

W niedzielę Justyna Kowalczyk musiała uznać jedynie wyższość Therese Johaug. Miałam świetnie przygotowane narty. Norweżka była po prostu szybsza. Czuję się dobrze i z niecierpliwością czekam na najbliższe zawody w Novym Mescie - powiedziała na mecie podopieczna trenera Aleksandra Wierietielnego. Polka straciła do Johaug 26,9 s. Słabszy dzień miała Bjoergen, która na metę dotarła prawie minutę po zwyciężczyni.

Jestem usatysfakcjonowana z trzeciego miejsca. Dziewczyny były mocniejsze w stylu klasycznym i zdołały mi uciec. Później musiałam sobie radzić sama, a to nigdy nie jest łatwe. Straciłam prowadzenie w cyklu i jeśli mam realnie myśleć o zwycięstwie w tym sezonie, to we wszystkich pozostałych biegach będę musiała dać z siebie wszystko - podkreśliła Bjoergen.

Za tydzień w Czechach (11 lutego) narciarki będą rywalizować na 15 km ze startu wspólnego techniką klasyczną. Będzie to ostatni akord PŚ przed zmaganiami w Szklarskiej Porębie (17-18 lutego).

Do końca sezonu pozostało 11 zawodów. Większość będzie rozgrywana techniką klasyczną, którą preferuje Kowalczyk. W trzech ostatnich edycjach PŚ to ona triumfowała. Żadnej narciarce nie udało się jednak zdobyć Kryształowej Kuli cztery razy z rzędu. Czy Polce uda się ta sztuka? Odpowiedź na to pytanie poznamy 18 marca po ostatnich zawodach w Falun.