Protestujący w Kairze chcą ruszyć w kierunku pałacu prezydenckiego. Kilkadziesiąt tysięcy osób demonstruje przeciwko rządom prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka w Aleksandrii na północy kraju.

Nawet gdyby tłum ruszył w kierunku pałacu najprawdopodobniej tam nie dotrze - powiedziała reporterowi RMF FM Polka mieszkająca na stałe w Egipcie. Zwolennicy prezydenta gromadzą się przed placem, ale wojsko nie wpuszcza ich na miejsce demonstracji. Na placu jest co najmniej 10 000 demonstrantów, którzy wykrzykują już nie tylko hasła o odejściu znienawidzonego prezydenta Mubaraka. Część protestujących domaga się także postawienia go przed sądem. Żołnierze szczelnie obstawili całą drogę, którą ewentualnie demonstranci mogliby maszerować w kierunku pałacu.

Pani Ewa, która mieszka w Kairze wątpi, by zdołali dotrzeć w pobliże siedziby prezydenta. Polka twierdzi, że po obietnicach zablokowania kont i zakazu podróży dla skorumpowanych członków zdymisjonowanego już rządu, czas na wyciszenie i zaniechanie demonstracji. Bo teraz nie wiadomo już kto przychodzi na plac. Teraz będzie coraz gorzej. Coraz więcej ludzi będzie bez pracy. Najbardziej należy się obawiać zwykłych robotników, którzy nie mają żadnego wykształcenia ani pracy - powiedziała pani Ewa. Dlatego nie sposób w tej chwili przewidzieć jak dalej potoczą się losy egipskich protestów.

Manifestanci zebrani przed meczetem Qaed Ibrahim w centrum Aleksandrii skandują "Precz z Mubarakiem, precz z reżimem. Są to w większości zwolennicy głównej siły opozycyjnej Egiptu, Bractwa Muzułmańskiego. Obecni są tez członkowie ruchów opozycyjnych Kefaya, 6 kwietnia oraz zwolennicy laureata pokojowej Nagrody Nobla Mohameda ElBaradeia. Według przedstawiciela Bractwa Muzułmańskiego Sobhi Saleha, w dzielnicy Raml zgromadziło się 25 tys. demonstrantów, którzy - wraz z grupami z innych dzielnic - jeszcze po południu stworzą jeden pochód.

Opozycja wzywa do mobilizacji generalnej po popołudniowej modlitwie i liczy, że w "Piątku odejścia" weźmie w sumie udział około miliona osób w całym kraju. Dzisiejszy piątek jest 11. dniem protestów antyrządowych w Egipcie, w których według ONZ zginęło co najmniej 300 osób, a tysiące odniosły obrażenia.