Zidentyfikowano ciała rodzeństwa Holendrów, poszukiwanych po wtorkowych zamachach w Brukseli. 26-letnia Sascha i 29-letni Alexander Pinczowski mieli wylecieć z lotniska Zaventem do USA, ich drugi dom znajdował się w Nowym Jorku. Z portu lotniczego mieli zadzwonić do matki, rozmowa urwała się w trakcie eksplozji – relacjonuje jeden z holenderskich dzienników.

Po wtorkowych zamachach z Saschą i Alexandrem nie było kontaktu. Rodzeństwa poszukiwała rodzina i znajomi. Staramy się radzić sobie, jak możemy. To jest jak sztylet w serce - powiedział przyjaciel rodzeństwa na wieść o śmierci bliskich. W Nowym Jorku na Alexandra czekała narzeczona. 

We zamachach w Brukseli zginęło 31 osób, a około 300 zostało rannych. O poranku do dwóch eksplozji doszło na lotnisku Zaventem. Kilkadziesiąt minut później kolejny wybuch nastąpił przy stacji metra Maelbeek, w pobliżu instytucji unijnych.


Po atakach terrorystów, co najmniej do wtorku, 29 marca - brukselskie lotnisko Zaventem nie przyjmie lotów pasażerskich.

(dp)