"Wojna, która uderzyła w Paryż, chce podważyć to, co w zachodniej demokracji najcenniejsze: przywiązanie do wolności i praw człowieka. Jeśli w reakcji na tę wojnę Europa się zamknie, to terroryści odniosą zamierzony cel " - mówi reżyserka Agnieszka Holland.

"Wojna, która uderzyła w Paryż, chce podważyć to, co w zachodniej demokracji najcenniejsze: przywiązanie do wolności i praw człowieka. Jeśli w reakcji na tę wojnę Europa się zamknie, to terroryści odniosą zamierzony cel " - mówi  reżyserka Agnieszka Holland.
Europa nie może się zamknąć w reakcji na wojnę terrorystów / Michal Dolezal /PAP/EPA

Wojna przez terror, która uderzyła w Paryż i która jest nieuchwytna, bo właściwie nie wiadomo, gdzie jest wróg i gdzie jest front, ta wojna chce podważyć to, co jest w zachodniej demokracji najcenniejsze - przywiązanie do wolności i do praw człowieka. I może się stać, że im się uda, że zamkniemy się - powiedziała Holland w Waszyngtonie. Ale wtedy, dodała, cenę zapłacimy także my, mieszkańcy Europy, bo "zamkniemy się w klatce", żyjąc w złudnym poczuciu, że uda nam się uniknąć zagrożeń.

Zdaniem reżyserki niebezpieczeństwa grożące Europie z wewnątrz, są jeszcze większe niż te płynące z zewnątrz. Europa jest w niebezpieczeństwie z powodu sytuacji zewnętrznej: islamskich fundamentalistów czy putinowskiej Rosji, ale największe niebezpieczeństwo pochodzi ze środka: to brak wiary w projekt europejski - powiedziała reżyserka. "Możemy bardzo szybko stracić to, co udało się zdobyć. Nasz pokój jest kruchy, ale będzie jeszcze bardziej zagrożony, jeśli nasza reakcja będzie samolubna i nienawistna".

Dotychczasowa reakcja Francuzów, jak podkreśliła Holland, jest bardzo daleka od tych uczuć. Mieszkam we Francji dużą część czasu, spędziłam tam 10 lat, kiedy po stanie wojennym nie mogłam wrócić do Polski. Francja jest więc taką moją przybraną ojczyzną. Mam wiele pretensji do Francji, ale też wiele podziwu. I muszę powiedzieć, że w takich sytuacjach (Francuzi) pokazują swoją wielkość - powiedziała.

W piątkowych zamachach w Paryżu zginęło 129 osób, a ponad 300 zostało rannych, w tym wiele jest w stanie krytycznym. Do zamachów przyznało się Państwo Islamskie, dzihadystyczna organizacja, która ogłosiła kalifat w Iraku i Syrii. Polska reżyserka przyłączyła się do głosów, które m.in. w amerykańskiej interwencji w Iraku w 2003 roku dopatrują się przyczyny wzrostu Państwa Islamskiego.

Na pewno płacimy teraz cenę za głupotę ze strony amerykańskiego prezydenta George'a W. Busha. Będziemy długo jeszcze płacić tę cenę - stwierdziła.

Reżyserka powiedziała, że od obecnych liderów Europy oczekuje, że przyjmą daleko idącą strategię wobec nowych niebezpieczeństw, zarówno tych płynących z zewnątrz jak i od wewnątrz. To, co nam szkodzi, to brak odwagi, brak przywództwa, zarówno ze strony Ameryki jak i ze strony Europy i UE - powiedziała. Trzeba głęboko przemyśleć, co robić z kryzysem uchodźców, bo jak dotąd widzę dwie postawy: nacjonalistyczną i ksenofobiczną albo sentymentalnie humanistyczną. Żadna z nich nie rozwiązuje problemu i nie daje tym ludziom prawdziwej nadziei i pomocy - podkreśliła reżyserka.