Wypadek kolumny rządowej w Oświęcimiu z udziałem Beaty Szydło. Poszkodowane zostały trzy osoby, w tym premier Beata Szydło. Prezes Rady Ministrów trafiła na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Oświęcimiu. Następnie została przetransportowana helikopterem do Warszawy. Szef resortu MSWiA Mariusz Błaszczak zwołał naradę w Biurze Ochrony Rządu.

Do wypadku doszło w piątek przed godziną 19. Kolumna trzech samochodów, w której pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku, wyprzedzała fiata seicento. Jego kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i zderzył się z autem szefowej rządu. Kierowca limuzyny rządowej próbując uniknąć skutków zderzenia odbił w lewo. Na poboczu uderzył w drzewo - powiedział rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń.

Świadkowie: Kolumna jechała tylko na sygnałach świetlnych

Limuzyna Beaty Szydło ma mocno pogiętą maskę. Ważną informacją jest to, że członkowie rządu poruszali się Audi A8. 

Według relacji świadków, z którymi rozmawiała nasza dziennikarka Anna Kropaczek, kolumna jechała tylko na sygnałach świetlnych. Jechała kolumna na samych światłach, bez sygnałów dźwiękowych i usłyszałem tylko huk, jak coś w coś uderzyło. Wyskoczyłem i zobaczyłem to auto, które wisiało na drzewie - mówił świadek zdarzenia. 

W wypadku poszkodowane zostały trzy osoby - premier Beata Szydło i dwóch funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. Jak udało się ustalić reporterowi RMF FM Pawłowi Pawłowskiemu, jeden ma prawdopodobnie połamane nogi. 

Kierowcą Fiata Seicento, z którym zderzyło się auto pani premier, był 20-latek. Badanie alkomatem wykazało, że w chwili zdarzenia był trzeźwy. 

Jak mówią policjanci - trudno na razie wyrokować o tym, kto zawinił. Oba samochody są uszkodzone. 

Premier przetransportowana do szpitala w Warszawie

Beacie Szydło nic poważnego się nie stało, ma potłuczenia. Została opatrzona na miejscu, a następnie przewieziona do szpitala w Oświęcimiu, gdzie była poddawana kompleksowym badaniom - między innymi badaniom tomograficznym i klatki piersiowej.

Premier następnie została przetransportowana śmigłowcem do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie przy ulicy Szaserów. Lekarze podjęli taką decyzję wspólnie z premier. Jak mówi Andrzej Jakubowski, wicedyrektor szpitala w Oświęcimiu, za taką decyzją przemawiały zarówno względy medyczne, jak i logistyczne: Mogę powiedzieć, ze stan ogólny premier był stabilny, nie ma żadnego zagrożenia bezpośredniego, pani premier zachowywała pełny kontakt. 

Rzecznik rządu Rafał Bochenek poinformował wcześniej, że "nic zagrażającego poważnie" zdrowiu i życiu premier się nie stało. Pytany o dolegliwości, na które szefowa rządu uskarżała się po wypadku, powiedział, że "to były głównie stłuczenia i otarcia z uwagi na to, że premier była zapięta w pasy i to stąd wynikało". Dodał, że nie ma informacji, ile dni szefowa rządu spędzi w szpitalu.

Ciężej ranny oficer BOR z limuzyny premier Beaty Szydło, która uległa wypadkowi w Oświęcimiu jeszcze nocą śmigłowcem zostanie przetransportowany do szpitala w Warszawie - dowiedziała się PAP od wicedyrektora szpitala w Oświęcimiu Andrzeja Jakubowskiego. Jak dodał wicedyrektor, drugi z poszkodowanych pozostanie przynajmniej dobę na obserwacji w szpitalu w Oświęcimiu, dokąd trafił zaraz po wypadku.