Przy płonącej w Zatoce Meksykańskiej platformie wiertniczej pojawiła się plama ropy długości 1,5 km - poinformowała amerykańska straż przybrzeżna. Do eksplozji doszło na platformie należącej do firmy Mariner Energy. Wybuch nie spowodował ofiar śmiertelnych.

Wszystkich 13 pracowników platformy, oddalonej o 130 km od wybrzeży Luizjany, leżącej na zachód od platformy wiertniczej BP, zostało wyłowionych z wody i przetransportowanych na inną platformę, skąd polecą na badania. Jeden z nich jest ranny. Jak powiedział telewizji CNBC rzecznik Mariner Energy, w momencie eksplozji pracownicy nie prowadzili wierceń. Nie wiadomo na razie, co spowodowało wybuch.

Reuters pisze, że wyciek ropy jest niewielki i nie wydaje się, żeby eksplozja była równie poważna, jak wybuch na platformie BP w kwietniu. "W tej chwili nie wygląda na to, żeby była to kolejna katastrofa w stylu BP" - powiedział dyrektor firmy PFC Energy Raoul LeBlanc. Według agencji powołującej się na informacje z resortu spraw wewnętrznych, w chwili eksplozji na platformie prowadzono prace konserwacyjne, nie wydobywając ropy ani gazu.

Ponad cztery miesiące temu do eksplozji doszło na platformie Deepwater Horizon należącej do BP. Zginęło wtedy 11 osób. Eksplozja i wyciek spowodowały największą katastrofę ekologiczną w historii Stanów Zjednoczonych.