"Nastąpiło całkowite rozchwianie prokuratury, a niezależność prokuratorów stała się mitem" - mówi Mariusz Krasoń. Prokurator ze stowarzyszenia "Lex super omnia" w ten sposób skomentował losy śledztwa w sprawie spowodowania zagrożenia dla zdrowia i życia w związku z organizacją wyborów w czasie pandemii koronawirusa. Śledztwo zostało umorzone po trzech godzinach od jego wszczęcia.

Prokurator Krasoń twierdzi, że niezależność śledczych to mit, bo prokuratorowi, który podjął niewygodną dla szefostwa decyzję, odebrano śledztwo i powierzono je innej osobie i wyznaczono ją tylko po to, by po trzech godzinach od wszczęcia - postępowanie umorzyć. 

To niespotykane, by bez przeprowadzenia jakichkolwiek czynności podjąć decyzję o zakończeniu śledztwa - mówi prokurator Krasoń. Niewątpliwie pokazuje ta sprawa, że istnieją w prokuraturze postępowania, które są dla przełożonych niewygodne albo których nie chcieliby oglądać - dodaje. 

Według niego, nie jest wykluczone, że za swą decyzję prokurator, która wszczęła śledztwo będzie ukarana - na przykład delegacją do innej placówki.

Prokurator Ewa Wrzosek komentuje odsunięcie jej od śledztwa

Prokurator Ewa Wrzosek, która podjęła decyzję o wszczęciu postępowania mającego wyjaśnić, czy organizowanie i przeprowadzenie wyborów w czasie pandemii koronawirusa zagraża zdrowiu i życiu wielu osób, komentuje w rozmowie z RMF FM odsunięcie jej od sprawy.

Nie odebrała tego - jak mówi - personalnie, bo przełożony ma prawo podjąć taką decyzję. Natomiast niewytłumaczalne dla niej jest, że decyzja o umorzeniu zapadła w niespełna 3 godziny. 

Nie da się w tak krótkim czasie przeprowadzić dowodów, które uzasadniałyby zamknięcie postępowania. Ja natomiast posiłkowałam się na przykład opiniami wirusologów - mówiła prokurator Wrzosek. Kuriozalne jest też  - jak twierdzi - uzasadnienie umorzenia, że zagrożenie nie wystąpiło, bo jeszcze nie ma daty wyborów.

Pomijam aspekty tego rodzaju, że również czynienie przygotowań, podejmowanie czynności wstępnych, a te wiemy, że się dzieją, mogą powodować zagrożenie dla życia i zdrowia wielu osób - mówi Ewa Wrzosek. Dodaje, że "z odpowiedzialnością karną w śledztwie (które wszczęła przyp. red.) musiał się liczyć wicepremier Jacek Sasin.

Ewa Wrzosek nie wyklucza, że za swoją decyzję zostanie teraz dyscyplinarnie ukarana.

Śledztwo umorzone po 3 godzinach

Przypomnijmy, że śledztwo w sprawie organizacji wyborów prezydenckich wszczęła Prokuratura Rejonowa Warszawa Mokotów - podał wczoraj Onet. Śledczy mieli zbadać, czy ich organizacja w trakcie pandemii"sprowadza niebezpieczeństwo zagrażające zdrowiu i życiu wielu osób".

Prokuratura powierzyła prowadzenie śledztwa Komendzie Stołecznej Policji w Warszawie, "za wyjątkiem czynności przewidzianej do wyłącznej kompetencji prokuratura".

Po kilku godzinach od pojawienia się tej informacji prokuratura podała, że śledztwo umorzono. Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada, decyzję o umorzeniu podjął inny prokurator z mokotowskiej jednostki. 

On stwierdził, że nie doszło do popełnienia czynu, który miałby być przestępstwem, bo nie jest znany ostateczny termin wyborów. W szczególności tego czynu nie popełniła osoba wskazana w zawiadomieniu -  chodziło o rzecznika PiS. To na jego wypowiedzi medialne powoływał się zawiadamiający.

Rząd chce, by 10 maja odbyły się wybory korespondencyjne

Ostatnia nowelizacja kodeksu wyborczego zakłada, że rozszerzenie możliwości głosowania korespondencyjnego o osoby mające ponad 60 lat i te, które znajdują się w kwarantannie. Wcześniej prawo do takiej formy głosowania przysługiwało tylko osobom niepełnosprawnych.

Ponadto w związku z pandemią koronawirusa rząd chce, by zaplanowane na 10 maja wybory prezydenckie odbyły się w całości korespondencyjnie. Zgodnie z uchwaloną przez Sejm ustawą, głosowanie ma się odbyć bez przerwy od godz. 6 do godz. 20. W tych godzinach wyborcy - samodzielnie lub za pośrednictwem innej osoby - będą musieli umieścić kopertę zwrotną (z kartą do głosowania oraz podpisanym oświadczeniem o osobistym i tajnym oddaniu głosu) w specjalnie przygotowanej do tego celu nadawczej skrzynce pocztowej na terenie gminy, w której widnieją w spisie wyborców.

Według przepisów, operator pocztowy obowiązany do świadczenia usług powszechnych - w terminie przypadającym od 7 dni do dnia przypadającego przez dniem wyborów - doręczy pakiet wyborczy bezpośrednio do oddawczej skrzynki pocztowej wyborcy na adres wskazany w spisie wyborców.

Ustawa autorstwa PiS zakładająca zorganizowanie wyborów prezydenckich w tym roku wyłącznie korespondencyjnie obecnie jest w Senacie. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki zapowiedział, że Izba wykorzysta pełne 30 dni, jakie ma na zajęcie stanowiska w sprawie ustawy. W środę marszałek Grodzki poinformował, że obecnie do Senatu zaczynają spływać opinie ekspertów ws. przeprowadzenia wyborów prezydenckich 10 maja.

Opracowanie: