Wybory muszą się odbyć 10 maja - stwierdził poseł PiS i zastępca rzecznika prasowego tej partii Radosław Fogiel. Dodał, że w przeciwnym razie zostałaby naruszona konstytucja.

Fogiel odniósł się w TVN24 do daty wyborów prezydenckich i perspektyw poparcia przez partię Jarosława Gowina projektu PiS o głosowaniu korespondencyjnym, gdyby projekt Porozumienia upadł. W piątek Porozumienie zapowiedziało złożenie projekt zmierzający do zmian w konstytucji i wprowadzenia jednorazowej, siedmioletniej kadencji prezydenta, co przedłużyłoby prezydenturę Andrzeja Dudy o dwa lata.

Tak jak zadeklarowaliśmy, jesteśmy skłonni poprzeć propozycję Porozumienia, jeśli znajdzie ona odpowiednią większość w parlamencie, ale w przeciwnym wypadku, kiedy miałoby się okazać - a jest to w zasadzie pewne, ponieważ opozycja już dzisiaj zadeklarowała, że nie chce w ogóle rozmawiać o tym rozwiązaniu - zostajemy na placu boju z sytuacją jasną: wybory są zarządzone na 10 maja i one muszą się odbyć, inaczej byłoby to złamanie konstytucji - powiedział Fogiel.

Naszym obowiązkiem jest z jednej strony dbanie o bezpieczeństwo Polaków, ale z drugiej jesteśmy zobligowani do tego, żeby wybory się odbyły - dodał, pytany o ryzyko dla życia i zdrowia związane z przeprowadzeniem wyborów - także korespondencyjnych - w warunkach epidemii.

Powtórzył, że nie ma powodów, by wprowadzić stan klęski żywiołowej, ponieważ "zwykłe narzędzia konstytucyjne" są wystarczające, a rząd działa na podstawie ustawy o zapobieganiu chorobom zakaźnym i zwalczaniu ich z 2008 roku.