"Taki rząd powinien po prostu odejść" - stwierdził w poniedziałek wieczorem Jarosław Kaczyński, odnosząc się do porażki w wyborach prezydenckich Rafała Trzaskowskiego, kandydata obecnie rządzącej w Polsce koalicji. Prezes PiS zaproponował, by ustanowić w kraju "rząd techniczny", złożony z bezpartyjnego premiera i specjalistów, którzy kierowaliby poszczególnymi resortami.

Jarosław Kaczyński o czerwonej kartce dla rządu

W poniedziałek o godz. 19:45 prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński wygłosił oświadczenie, w którym odniósł się do wyników wyborów prezydenckich. Przypomnijmy, wygrał je popierany przez PiS Karol Nawrocki, pokonując kandydata KO Rafała Trzaskowskiego.

Jarosław Kaczyński w swoim wystąpieniu zaatakował obecną władzę - mówił, że nie dotrzymała złożonych Polakom obietnic; wskazywał, że "mamy bardzo silny wzrost cen"; przekonywał, że "społeczeństwo jest zaniepokojone spadkiem bezpieczeństwa" w kontekście m.in. nielegalnej imigracji.

To jest także sprawa być może mniej ważna dla przeciętnego obywatela, ale na pewno dostrzegana - spadku naszego bezpieczeństwa zewnętrznego, tj. kwestia zatrzymania rozwoju armii, zatrzymania realizacji kontraktów, które miały tej armii służyć. To jest sprawa także naszego sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, który jest podstawą naszego systemu bezpieczeństwa - oprócz sił własnych oczywiście - mówił. Jest także sprawa uderzenia w naszą wolność, także wolność słowa i planów (...) uderzenia w naszą suwerenność - dodał.

Prezes PiS powiedział, że wyniki wyborów prezydenckich jasno wskazują, iż Polacy dali obecnie rządzącym "czerwoną kartkę". To jest klęska demokracji walczącej, taki rząd powinien po prostu odejść - grzmiał.

Jarosław Kaczyński o "rządzie technicznym"

Po tym, jak zaapelował do obecnej władzy, by odeszła, Jarosław Kaczyński zaproponował "zupełnie nowe rozwiązanie". Takim rozwiązaniem jest rząd techniczny. Rząd, który - podobnie jak prezydent - będzie bezpartyjny, ale to nie oznacza, że podobnie jak prezydent tak intensywnie wspierany przez Prawo i Sprawiedliwość - podkreślił prezes PiS.

Jak tłumaczył, szef "rządu technicznego" musi być wyłoniony w rozmowach ze "wszystkimi, którzy byliby gotowi taki pomysł poprzeć". To nie musiałby być człowiek, który ma z nami jakieś związki. Poszczególnymi resortami kierowaliby specjaliści od danych dziedzin naszego życia społecznego - wyjaśnił.

Jeżeli taki rząd nie powstanie, to z całą pewnością będziemy mieli do czynienia z kontynuacją władzy bardzo, ale to bardzo niesprawnej w wymiarze merytorycznym, a poza tym z kontynuacją tego niszczącego Polskę konfliktu - konfliktu, którzy przed laty został wymyślony - mówił o tym Jan Rokita - przez Donalda Tuska czy być może jego doradców. Ten konflikt cały czas trwa i bardzo szkodzi naszej ojczyźnie - zaznaczył Jarosław Kaczyński.

Jarosław Kaczyński chce uspokojenia nastrojów w Polsce

Jarosław Kaczyński powiedział, że już za dwa lata - w 2027 r. - wyborcy zdecydują o nowym układzie w Sejmie; podkreślił, że Prawo i Sprawiedliwość zrobi wszystko, by przekonać Polaków do tego, iż to właśnie PiS powinien być partią rządzącą.

W tej chwili proponujemy - jeszcze raz to podkreślam - rząd apolityczny, rząd techniczny, uspokojenie nastrojów w Polsce, doprowadzenie do poprawy sytuacji właściwie we wszystkich aspektach naszego życia społecznego, a także jeśli chodzi o naszą sytuację międzynarodową i naszą siłę, w szczególności siłę militarną - apelował.

Prezes PiS stwierdził, że "największym problemem, którzy trzeba załatwiać od razu, jest kwestia kryzysu finansów publicznych". Wytknął obecnie rządzącym, że "kompletnie nie dają sobie z tym rady". Stąd apel do wszystkich sił politycznych w kraju o to, żeby podjąć rozmowy właśnie w tym kierunku. Jestem przekonany, że ze strony prezydenta elekta będziemy mieli poparcie dla takiego przedsięwzięcia i sądzę, że nic nie ryzykuję, mówiąc, że podobne poparcie będzie ze strony urzędującego prezydenta - dodał.

Wielkie siły stoją za tego rodzaju przedsięwzięciem, jest tylko pytanie o to, czy ci, którzy dzisiaj są przy władzy, chcą kontynuować w istocie wewnętrzną wojnę i jednocześnie skrajnie nieporadnie rządzić, czy też chcą zrobić coś, co będzie służyło Polsce, ale na dłuższą metę będzie służyło także ich formacji politycznej - podsumował lider największej partii opozycyjnej w Sejmie.