Zaskakująca deklaracja Lecha Wałęsy: po latach wspierania Platformy Obywatelskiej były prezydent ogłosił, że w zbliżających się wyborach parlamentarnych chce oddać swój głos ludowcom. Co ciekawe, rewolucja przychodzi zaledwie kilkadziesiąt godzin po konwencji Koalicji Obywatelskiej, której Wałęsa miał być gwiazdą - i po której był mocno krytykowany za słowa o Kornelu Morawieckim.

O chęci przekazania swego poparcia Polskiemu Stronnictwu Ludowemu Lech Wałęsa poinformował w swoich mediach społecznościowych.

Nie wspomniał o swoim głośnym wystąpieniu na konwencji Koalicji Obywatelskiej, wskazał natomiast na sondaże jako przyczynę swej decyzji.

Wobec ostatnio prezentowanych wyników różnych sondaży, proszę publicznie PO o zwolnienie mnie z danego publicznie słowa, że będę głosował na PO. Chcę wesprzeć Kosiniaka-Kamysza! - ogłosił były prezydent.

Jak wyjaśnił: Nie mogę sobie wyobrazić, by tak zdolny polityk jak Kosiniak-Kamysz, jak i ludzie wsi z "jego zorganizowania" nie mieli miejsca w parlamencie.

Dalej Wałęsa stwierdził, że do sytuacji tej "doprowadził ten K... manipulacją, kłamstwami, łamaniem prawa".

Tematy moralne przez nich poruszane tylko przysłaniają tą perfidną grę. Moim zdaniem to grupa praktykujących NIEWIERZĄCYCH! Jeszcze raz proszę Was Rodacy: posłuchajcie mnie, uratujcie rozwój Polski, odsuńcie tych niebezpiecznych ludzi od możliwości decyzyjnych! - napisał były prezydent.

Po kilku godzinach Lech Wałęsa skasował swój wpis. Poniżej screen:

Jak zauważa dziennikarz RMF FM Tomasz Skory, nie bez znaczenia były dla tej prezydenckiej wolty wydarzenia z niedzieli, kiedy to Wałęsa był gościem konwencji wyborczej Koalicji Obywatelskiej.

Jego wystąpienie odbiło się szerokim echem: były prezydent nazwał bowiem zmarłego przed kilkoma dniami Kornela Morawieckiego "zdrajcą".

Mówił o tym, że wybaczył szefowi Solidarności Walczącej, bo "po chrześcijańsku należy to zrobić", ale równocześnie stwierdził: A co oni z niego robią? Bohatera. A on w środku - stan wojenny, atakują nas ze wszystkich stron - a on kozak zakłada Solidarność Walczącą. Co to było? Zdrada, proszę panów. Zdrajca. Taka jest prawda.

Słowa Wałęsy wywołały falę krytycznych komentarzy. Dystansowali się od nich również politycy Koalicji Obywatelskiej.

Lider PO Grzegorz Schetyna podkreślił na konferencji prasowej: Byłem w Solidarności Walczącej, współpracowałem z Kornelem Morawieckim przez lata, dlatego powiedziałem, że nie zgadzam się z tą wypowiedzią.

Odnosząc się zaś do oklasków, które można było usłyszeć na sali po wypowiedzi Wałęsy, stwierdził: Te oklaski... ja bym powiedział tak, że przyjęcie wystąpienia prezydenta Lecha Wałęsy było zdystansowane w porównaniu do innych reakcji z sali (podczas) konwencji Koalicji Obywatelskiej.

Małgorzata Kidawa-Błońska, kandydatka Koalicji na premiera, przyznała z kolei w Polsat News, że niektóre rzeczy, o których mówił były prezydent, "przyjęła z dużym ubolewaniem".

Żałuję, że pan prezydent na konwencji w ogóle używał takich słów i mówił w taki sposób. Ale ja zawsze mówię, że Lech Wałęsa jest osobą nietuzinkową i jednego dnia mówi płomienne teksty, które nas wszystkich porywają, a drugiego dnia po jego przemówieniu następuje cisza - skomentowała.

Trudno przypuszczać, by tego typu komentarze polityków Platformy nie miały wpływu na zaskakującą decyzję byłego prezydenta o przeniesieniu swego poparcia na PSL. Jak bowiem zauważa dziennikarz RMF FM Tomasz Skory: Lech Wałęsa należy do ludzi, którzy źle znoszą zwracanie im uwagi.