Kilkadziesiąt osób protestowało wieczorem przed ambasadą Białorusi w Warszawie przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim na Białorusi. Manifestanci domagali się też uwolnienia opozycjonistów zatrzymanych na niedzielnym wiecu przez białoruską milicję.

Protest zorganizowała Inicjatywa Wolna Białoruś. Przyszli na niego także Białorusini mieszkający w Polsce. Demonstranci przynieśli ze sobą flagi i biało-czerwone kokardki, krzyczeli: "Hańba", "Zwolnić zatrzymanych", "Wolna Białoruś", "Mińsk-Warszawa - wspólna sprawa".

Jacek Kasztelaniec z Inicjatywy Wolna Białoruś powiedział dziennikarzom podczas demonstracji, że protest ma być wyrazem solidarności Polaków z Białorusinami. Obserwujemy to, co się dzieje na Białorusi, i widać, iż zbyt łagodne podejście do Łukaszenki jest zupełnie bez sensu. On się zachowuje skandalicznie i cały czas jego jedynym celem jest utrzymanie władzy - podkreślił, dodając: Łukaszenko musi czuć, że jakieś pozorne gesty nie pozwolą mu wejść na salony europejskie, tylko - jeżeli jest dyktatorem - to powinien liczyć się z tym, że nikt kontaktu z nim nie będzie utrzymywał i tym bardziej nie będzie wspomagał Białorusi w sensie finansowym.

Na manifestacji pod białoruską ambasadą zgromadzili się także przebywający w Warszawie Białorusini. Jeden z nich - Siergiej - powiedział dziennikarzom, że nie jest prawdą i nie jest możliwe, żeby w niedzielnych wyborach Łukaszenko otrzymał ponownie niemal 80-procentowe poparcie. Dodał jednak, że nie wierzy, by teraz cokolwiek zmieniło się w jego kraju, ale liczy, że stanie się to w przyszłości. Bo dyktatura nie ma przyszłości. Bardzo liczymy na solidarność i pomoc Polski oraz demokratycznej Europy - mówił. Podkreślił, że Białorusini mają nadzieję, że interesy ekonomiczne Europy nie przesłonią walki o demokrację na Białorusi. Polacy dobrze wiedzą, czym jest wolność, bo oni sami musieli o nią walczyć. I my też będziemy walczyć. Łukaszenka, ty nie masz przyszłości, koniec dyktaturze - podsumował.

Manifestacja była reakcją na ostatnie wydarzenia na Białorusi. Opozycja w tym kraju zakwestionowała wyniki wyborów, w których Aleksander Łukaszenko zdobył niemal 80 procent głosów i został po raz czwarty wybrany na prezydenta. Według doniesień, w nocy z niedzieli na poniedziałek zatrzymano siedmiu opozycyjnych kandydatów na prezydenta. Do nieprzytomności pobity został główny kontrkandydat Łukaszenki Uładzimir Niaklajeu. Białoruska milicja rozpędziła też wielotysięczną manifestację, która odbyła się w Mińsku.