O tym, kto może zostać żoną watykańskiego gwardzisty, jaki strój obowiązuje za Spiżową Bramą, o której godzinie mieszkańcy Watykanu muszą być w domach i co daje obywatelstwo tego maleńkiego państwa, opowiada w rozmowie z dziennikarką RMF FM Magdą Wojtoń Polka mieszkająca w Watykanie, żona gwardzisty, Magdalena Wolińska-Riedi.

Magda Wojtoń: Kto może mieszkać w Watykanie?

Magdalena Wolińska-Riedi: Przede wszystkim osoby duchowne, pracownicy Kurii Rzymskiej i osoby zajmujące się pracownikami najwyższego szczebla, czyli siostry zakonne, które opiekują się kardynałami. Również niektórzy emerytowani kardynałowie, arcybiskupi mają do tego prawo. Generalnie bardzo niewiele osób świeckich.

Ile jest tych osób świeckich?

Myślę, że nie więcej niż 150 - 110 gwardzistów plus kilkanaście żon. Moim sąsiadem jest na przykład główny elektryk ze swoją rodziną - to jest pięć osób. Jest jeszcze szef Ogrodów Watykańskich - też człowiek świecki. Ale większość pracowników, nawet wysokiego szczebla, pełniących ważne funkcje, przyjeżdża do pracy i wieczorem opuszcza teren Watykanu i wraca do siebie - do Rzymu.

Jak pani poznała swojego męża, który jest w Gwardii Szwajcarskiej?

Dosyć - że tak powiem nieładnie - tendencyjnie, to znaczy na placu św. Piotra.

Pani była tłumaczem?

Nie, ja byłam wolontariuszką podczas Wielkiego Jubileuszu 2000 roku na Tor Vergacie na Dniach Młodzieży, gdzie zgromadziły się ponad dwa miliony ludzi. Później pomagałam pielgrzymom z całego świata. Byłam w pewnym sensie tłumaczem - cel był taki, żeby ułatwiać pielgrzymom poruszanie się po mieście, po  jego kluczowych punktach, węzłach komunikacyjnych, przy bazylikach.

Rok Święty jest związany z otwarciem Świętych Drzwi, przez które przechodzi się dla symbolicznego odpustu. To był jeden z ostatnich dni mojego pobytu tam - i tam się poznaliśmy. Potem pozostaliśmy w kontakcie, jak to młodzi ludzie, nic nadzwyczajnego - tylko okolica i warunki były niezwykłe.

Kto może zostać żoną gwardzisty? Trzeba spełnić pewne warunki, prawda?

Tak. Trzeba na pewno być praktykującą katoliczką.

O nieposzlakowanej opinii...

Tak, to również. O tą opinię trzeba zwrócić się do swojego ordynariusza diecezjalnego, oczywiście za pośrednictwem sekretarza czy określonego księdza. Taka opinia musi dotrzeć do Watykanu, ponieważ żona jest nie tylko żoną - staje się obywatelką tego mikroskopijnego państwa, a to obywatelstwo niejako zobowiązuje i narzuca pewne zasady.

 Jakie są największe plusy, które daje to obywatelstwo? Już nie mówię o wspaniałych sąsiadach.

Właśnie wyjątkowe otoczenie, w którym się mieszka, które daje też poczucie pewnego bezpieczeństwa. Bliskość Ogrodów Watykańskich, czyli możliwość spacerowania wśród zieleni w centrum Rzymu, bezpodatkowe życie, bliskość świetnej służby zdrowia i kilka innych pewnie. Takie ogólne poczucie, że jest się troszkę pod kloszem. To zresztą i plus, i minus, bo jeżeli ktoś nie lubi być kontrolowany, to nie jest to miejsce dla niego. Na każdym rogu budynku są pozawieszane kamery.

Zamyka pani drzwi na klucz?

Nie, nie zamykam, nie muszę. Raczej nie ma groźby, że będą się wkradać złodzieje, bo nie ma szans, żeby do Watykanu ktoś wszedł nieproszony.

To prawda, że ma pani jednego szewca z papieżem Benedyktem XVI?

Tak, to jest taki sympatyczny szewc, który ma swoją pracownię bardzo blisko Watykanu. To Peruwiańczyk, który stał się sławny, gdyż szył buty Ojcu Świętemu. Ja również zanoszę do niego buty, a że lubię chodzić w butach na obcasach... dla kobiety te rzymskie kocie łby to jest lekki dramat, może sobie to pani wyobrazić.