Władze Stanów Zjednoczonych nie pójdą w ślady Wielkiej Brytanii i nie przekażą Ukrainie pocisków ATACMS, zdolnych do rażenia celów oddalonych o 300 km. USA chcą uniknąć ryzyka konfrontacji z Moskwą, do której mogłoby dojść, gdyby ukraińskie siły zaatakowały obiekty na terytorium Rosji - powiadomił portal Politico.

W poniedziałek dziennik "Washington Post" ujawnił, że rząd w Londynie jest gotowy przekazać Ukrainie broń o zasięgu 300 km. Prawdopodobnie byłyby to pociski manewrujące powietrze-ziemia typu Storm Shadow, którymi można uzbroić ukraińskie samoloty produkcji sowieckiej.

Nasze stanowisko w sprawie ATACMS dla Ukrainy nie uległo zmianie. Będziemy jednak nadal dostarczać temu państwu komponenty obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, takie jak systemy Patriot, a także amunicję i pojazdy opancerzone - powiadomiły w odpowiedzi na pytanie Politico źródła w administracji prezydenta Joe Bidena.

Jak dodano na łamach portalu, również brytyjskie władze obawiają się trudnej do przewidzenia reakcji Kremla, gdyby ukraińska armia wykorzystała pociski o zasięgu 300 km do atakowania celów w Rosji. Dlatego, według Politico, warunkiem dostarczenia Kijowowi rakiet Storm Shadow jest zobowiązanie władz Ukrainy do ostrzeliwania wyłącznie obiektów na okupowanych terytoriach.

Na początku lutego Biały Dom ogłosił, że przekaże Ukrainie pociski Ground Launched Small Diameter Bomb (GLSDB) o zasięgu 150 km. Jak wówczas informowano, otrzymanie tego uzbrojenia podwoi możliwości rażenia ukraińskiego wojska na lądzie i pozwoli mu atakować rosyjskie cele daleko za linią frontu.

USA konsekwentnie odrzucają prośby władz Ukrainy o dostarczenie pocisków dalszego zasięgu, takich jak m.in. ATACMS. Rząd w Kijowie, w tym m.in. minister obrony Ołeksij Reznikow, wielokrotnie zapewniał zachodnich sojuszników, że pociski dalszego zasięgu byłyby używane wyłącznie do ostrzeliwania ukraińskich ziem okupowanych przez Rosję.