Rosja potrzebuje tygodnia, by przygotować zmasowany atak rakietowy - taki, do jakiego doszło w środę - powiedział przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Andrij Jusow. Według niego "bez wątpienia" Moskwa będzie ponawiać takie ostrzały.

Próbują nas złamać, zanurzyć w ciemności i zimnie w okresie wojny i zmusić do negocjacji na warunkach agresora. To im nie wyjdzie, zdajemy sobie sprawę z cykliczności (zmasowanych ataków rakietowych) - to około tygodnia. To jest okres, który jest potrzebny, by przygotować się do następnego zmasowanego ataku rakietowego - podkreślił Jusow, cytowany przez portal RBK-Ukraina.

W jego opinii rosyjskie wojsko będzie "niewątpliwie" kontynuować takie ataki.

Najbardziej zagrożone są miasta przyfrontowe

Jusow zaznaczył, że rosyjskie zapasy broni precyzyjnej są "w znacznej mierze wyczerpane", ale Moskwa ma wiele innych pocisków. Pozostałe zapasy w dużej części składają się z pocisków do systemu S-300. To oznacza, że w pierwszej kolejności są zagrożone miasta przyfrontowe: Zaporoże, Charków, Mikołajów, Chersoń. Niestety. To są te miasta, do których S-300 dosięgają - kontynuował.

Ukraina pracuje nad obroną cywilnej infrastruktury i ludności cywilnej, ale jesteśmy świadomi, że wróg pomimo swojej nieudolności jest poważny, uzbrojony, masowy. Więc niestety terror rakietowy jeszcze może trwać - podsumował przedstawiciel HUR.

Blackout w Ukrainie

Jak poinformował sztab generalny Sił Zbrojnych Ukrainy, podczas środowego zmasowanego ataku na budynki mieszkalne i infrastrukturę energetyczną w Kijowie, obwodzie kijowskim, winnickim, lwowskim, kirowohradzkim, zaporoskim, charkowskim i donieckim rosyjska armia wystrzeliła 67 pocisków manewrujących i ok. 10 dronów bojowych. Ukraińska obrona strąciła 51 rakiet i pięć dronów.

MSW Ukrainy informowało w środę wieczorem, że w ataku zginęło 10 osób, a ok. 50 zostało rannych. W efekcie środowego ostrzału większość mieszkańców kraju została pozbawiona dostaw prądu - podało ministerstwo energetyki Ukrainy.