Ukraina płaci cenę za to, że Zachód nie zrozumiał zagrożenia ze strony prezydenta Rosji Władimira Putina - powiedział w środę wieczorem brytyjski premier Boris Johnson. Oskarżył Putina o zbrodnie wojenne, jakich nie było w Europie od czasu II wojny światowej.

Jeśli spojrzeć wstecz na rok 2014 i na to, co się stało, gdy Putin zajął Krym (...), to zupełnie nie zrozumieliśmy zagrożenia, jakie stwarzał. Kraje europejskie wróciły do traktowania go tak, jakby był częścią wspólnoty. Ukraina płaci teraz za to cenę - mówił Johnson w rozmowie ze stacją BBC.

Podkreślił, że Zachód musi doprowadzić do sytuacji, w której nigdy więcej nie będzie podatny na szantaż Putina, zwłaszcza jeśli chodzi o uzależnienie od rosyjskiej ropy i gazu. Johnson wyraził przekonanie, że Putin nie docenił oporu Ukrainy i nie będzie w stanie odnieść tam zwycięstwa. 

Cytat

Putin musi zdać sobie sprawę, że nie może teraz odnieść sukcesu. Nie będzie w stanie zmiażdżyć Ukrainy i podbić jej, ponieważ Ukraińcy pokazali, że mają niezłomnego ducha. Więc musi się wycofać. Musi zamknąć tę sprawę. Musi wycofać swoje czołgi i broń. I musi znaleźć się rozwiązanie, które uszanuje wolę narodu ukraińskiego. I właśnie takie rozwiązanie poprze Wielka Brytania
- oświadczył brytyjski premier.

Premier zabiegał o zwiększenia wydobycia ropy

Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson od kilku dni intensywnie przekonuje, że Zachód powinien skończyć z uzależnieniem od ropy oraz gazu z Rosji i w związku z tym powinien znaleźć alternatywne źródła dostaw.

W tym celu brytyjski premier pojechał do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Arabii Saudyjskiej, bo kraje te mają obecnie na tyle duże moce produkcyjne, że mogłyby w sporej mierze uzupełnić lukę na rynku powstałą w razie rezygnacji z zakupów w Rosji.

Szef rządu Wielkiej Brytanii zdecydował się, by pojechać i przekonywać oba kraje arabskie do zwiększania wydobycia, mimo że politycznie ta podróż - zwłaszcza do Arabii Saudyjskiej - wzbudziła duże kontrowersje ze względu na łamanie tam praw człowieka.

Johnson niewiele osiągnął, bo nie padły żadne konkretne publiczne zobowiązania do zwiększenia produkcji. Premier i (saudyjski) następca tronu zgodzili się współpracować w celu utrzymania stabilności na rynku energetycznym i kontynuowania procesu przechodzenia na odnawialne i czyste technologie - napisano w dość ogólnikowym komunikacie wydanym przez Downing Street po spotkaniu Johnsona z Mohammedem bin Salmanem.

Premier mówiąc osobiście o tej rozmowie zapewnił, że była produktywna i dodał, że w interesie Arabii Saudyjskiej - i wszystkich krajów produkujących i eksportujących ropę naftową - jest zapewnienie, że gospodarka światowa nie ucierpi z powodu obecnych skoków, że nie będziemy mieli do czynienia z taką inflacją, jaką widzieliśmy w latach 70., nie zobaczymy stagflacji.

Jednak na pytanie, czy oznacza to, że osiągnięto porozumienie w sprawie zwiększenia wydobycia ropy, Johnson nieco wymijająco odparł: Myślę, że trzeba o tym porozmawiać z Saudyjczykami. Ale myślę, że jest zrozumienie co do potrzeby zapewnienia stabilności na światowych rynkach ropy i gazu oraz potrzeby uniknięcia szkodliwych skoków cen.