Trzy źródła agencji Reutera na Kremlu informują, że Władimir Putin nie przejął się ultimatum, które otrzymał od Donalda Trumpa. Presja Zachodu nie robi wrażenia na prezydencie Rosji, a on sam jest przekonany, że gospodarka jego kraju jest w stanie wytrzymać sankcje. Wraz z postępami rosyjskich wojsk w Ukrainie, będzie również rósł apetyt Moskwy, a żądania terytorialne na pewno nie będą się zmniejszać. Cytowany przez agencję TASS rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow ocenił, że w podejściu Zachodu do kwestii wojny w Ukrainie właściwie nic się nie zmieniło. "To po prostu biznes. Dostawy (broni na Ukrainę) były kontynuowane przez cały czas i nikt ich nie zatrzymał. Chodzi po prostu o to, kto płaci" - stwierdził. Czy zatem ruch USA ma jakiekolwiek znaczenie?

Reuters informuje, że Rosja będzie kontynuowała wojnę w Ukrainie, dopóki Zachód nie przystanie na warunki podyktowane w Moskwie. Groźby zaostrzenia sankcji przez Donalda Trumpa nie stanowią - przynajmniej na poziomie deklaratywym - źródła niepokoju na Kremlu.

Władimir Putin uważa, że rosyjska gospodarka wypracowała wystarczającą odporność na sankcje i przetrwa wszystkie kolejne restrykcje zachodnie. Co więcej - podaje Reuters, powołując się na swoje źródła - według Putina wszystkie najpoważniejsze sankcje już się Rosji przydarzyły i niczym nowym ani Waszyngton, ani Bruksela Moskwy nie zaskoczą.

Rosjanie twardo obstają przy swoich warunkach. NATO nie może rozszerzać się na wschód (co obejmuje brak członkostwa dla Ukrainy, ale też Gruzji, Mołdawii, itd.). Ukraina ma pozostać krajem całkowicie neutralnym z ograniczoną, niemal symboliczną armią, a Kijów i Zachód mają zagwarantować coś, co Moskwa nazywa "ochroną ludności rosyjskojęzycznej" - ten warunek jest o tyle niejasny, że w wyniku inwazji na Ukrainę, to właśnie ludność rosyjskojęzyczna cierpiała najbardziej w rosyjskich atakach. Ostatnim na liście oficjalnych warunków Kremla jest ten o międzynarodowym zaakceptowaniu rosyjskich zdobyczy terytorialnych w Ukrainie, przy czym źródła Reutersa podają, że związane z tym żądania Putina będą rosły w miarę postępów agresora na froncie.

Według źródeł agencji Putin również jest skłonny rozmawiać o gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy, w które zaangażowane byłyby główne mocarstwa, choć nie jest jasne, na czym takie gwarancje miałyby polegać.

Wnioski płynące z relacji Reutersa są jasne: Putin zamierza walczyć do upadłego i żadne sankcje i groźby z Waszyngtonu go przed realizacją ostatecznego celu nie powstrzymają. Dzisiejszy atak na Winnicę był tego doskonałym przykładem.

Pieskow szerzej odpowiada na groźby Trumpa

Rosjanie zastosowali typową dla siebie strategię radzenia sobie z Donaldem Trumpem. Gdy prezydent USA obwieścił światu, że transporty na Ukrainę pójdą pełną parą, a Putin ma 50 dni na podejście do negocjacyjnego stołu z Zełenskim, najpierw rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że Moskwa "musi dokładnie przeanalizować" wypowiedzi Trumpa. Później kilku prominentnych polityków rosyjskich wypowiadało się w tej samej sprawie i nie przedstawiało tak powściągliwego stanowiska. Głos zabrał m.in. szef rosyjskiej dyplomacji Sergiej Ławrow, który zasugerował, że liderzy Unii Europejskiej manipulują prezydentem USA, a do tego stwierdził, że "Rosja słyszała już o różnych ramach czasowych, 24 godziny, 100 dni". Staramy się zrozumieć, co kieruje prezydentem USA - powiedział minister, który w czasie szczytu ministrów spraw zagranicznych Szanghajskiej Organizacji Współpracy potwierdził, że Rosja poradzi sobie ze wszelkimi dodatkowymi sankcjami.

Dobę później głos ponownie zabrał Pieskow. Tym razem lepiej przygotowany i w iście rosyjskim stylu wykręcający kota ogonem. Rzecznik Kremla wezwał świat do "skłonienia Ukrainy do wznowienia negocjacji"Prosimy wszystkich o to. W tym przypadku główne działania mediacyjne podejmują Stany Zjednoczone - prezydent Trump i jego zespół. Padło wiele oświadczeń, wyrażono wiele wyrazów rozczarowania, ale mamy nadzieję, że strona ukraińska również będzie pod presją - oświadczył, cytowany przez TASS.

Dodał także, że wiadomość, iż Niemcy nie przekazują na razie pocisków dalekiego zasięgu Taurus Ukrainie, świadczy o tym, że Europejczycy "mają jeszcze resztki rozsądku". Jak przyznał - i prawdopodobnie jest to najważniejsza wskazówka dla zachodnich partnerów Ukrainy - w Rosji temat rakiet dalekiego zasięgu dla Kijowa znajduje się wysoko na liście priorytetów.

Pieskow, dorzucając kilka tradycyjnych pogróżek nuklearnych, zaznaczył też, że informacje o "wznowieniu" dostaw broni dla Ukraińców nie zrobiły w Moskwie wrażenia. To po prostu biznes. Dostawy były kontynuowane przez cały czas i nikt ich nie zatrzymał. Chodzi po prostu o to, kto płaci - ocenił. Rzecznik podał także, ze rozmowa Trumpa i Putina może być zorganizowana "bardzo szybko", ale na razie takich planów nie ma.

Trump jak chorągiewka, Putin jak wiatr

O tym, że prezydent USA jest prawdopodobnie najbardziej nieprzewidywalnym przywódcą na świecie, już wiadomo. O tym, że nie ma żadnego długoterminowego planu, ani wobec Ukrainy, ani Bliskiego Wschodu - również. O tym, że działa impulsywnie, w czym systematycznie pomagają mniej lub bardziej kompetentni członkowie jego administracji, wiemy także. Nie ma sensu pastwić się nad pochodzącymi już prawie sprzed roku obietnicami zakończenia wojny "w 24 godziny".

Problem w tym, że od czasu powrotu do Białego Domu w styczniu, Trump rozmawiał z Putinem przez telefon co najmniej sześciokrotnie. W międzyczasie Ukraina przyjęła wszystkie warunki, które zostały jej narzucone przez Waszyngton - bezwarunkowe zawieszenie broni i podpisanie umowy o minerałach. Rosja konsekwentie odrzuca możliwość wstrzymania działań wojennych i systematycznie dokonuje masowych nalotów na ukraińskie miasta zaraz po tym, gdy Putin odkłada słuchawkę po rozmowie z Trumpem.

Sęk w tym, że - według źródeł agencji Reutera - Putin nie uważa, by ktokolwiek rozmawiał z nim "na poważnie" o sytuacji w Ukrainie. Nie pomogły przyjacielskie, ale bezużyteczne telefony z prezydentem USA i nie pomogły wielokrotne wizyty specjalnego wysłannika Steve'a Witkoffa w Moskwie i Petersburgu. Przywódca Kremla uważa, że merytoryka tych dyskusji była niewystarczająca i nie stanowią one punktu odniesienia do ewentualnych negocjacji pokojowych.

Chociaż cały świat zachwycił się gniewem Trumpa i stwierdzeniem, że "Putin jest bardzo miły i opowiada dużo bzdur, a wieczorem bombarduje miasta", rosyjski prezydent już pokazał, że potrafi sobie poradzić z chwiejnym przywódcą USA.

Cytat

Putin rozumie, że Trump jest nieprzewidywalną osobą, która może robić nieprzyjemne rzeczy, ale stara się tak manewrować, żeby go za bardzo nie irytować
mówi źródło agencji Reutera

Putin nie został wysłuchany

W ostatnich dniach w Rosji głośno było o wywiadzie dla Rossija 1, w którym Władimir Putin wspominał często o swoim słynnym przemówieniu z 2007 roku. Wówczas w Monachium na konferencji bezpieczeństwa prezydent Rosji zaczął swoją mowę tymi słowy, które w szerszym kontekście jego wypowiedzi zmroziły świat:

Format konferencji daje mi możliwość uniknięcia "sztucznych uprzejmości" i konieczności mówienia okrągłymi, przyjemnymi, ale pustymi frazesami dyplomatycznymi. Format konferencji pozwala na powiedzenie tego, co faktycznie myślę o problemach bezpieczeństwa międzynarodowego. Jeśli moje rozważania wydadzą się naszym kolegom zbyt ostrą lub niedokładną polemiką, proszę się na mnie nie gniewać, to przecież jest tylko konferencja.

W dalszej części wywodu Putin oskarżył Zachód o to, że porzucił plany zjednoczenia planety po zimnej wojnie i chce stanowić jedyny ośrodek władzy i kontroli na świecie oraz zakomunikował, że Rosja na to nie pozwoli. Mówił o rozszerzaniu NATO na wschód, mówił o złamanych gwarancjach bezpieczeństwa dla Rosji i o nierównościach społecznych, politycznych i gospodarczych, których źródłami są elity w Waszyngtonie, Paryżu, Berlinie czy Londynie.

Bardzo często słyszymy - sam bardzo często słyszę ze strony naszych partnerów, w tym ze strony naszych partnerów europejskich - apele do Rosji, aby odgrywała coraz bardziej aktywną rolę w sprawach światowych. W związku z tym pozwolę sobie na jedną małą uwagę. Wątpię, aby trzeba nas było ku temu popychać i pobudzać. Rosja to państwo z ponad tysiącletnią historią, praktycznie zawsze korzystała z przywileju prowadzenia niezależnej polityki zagranicznej - oświadczył Putin na zakończenie.

W wywiadzie dla Rossija 1 prezydent Rosji zakomunikował, że w 2007 roku nie został wysłuchany. Stwierdził, że od lat 90. XX wieku Rosja była oszukiwana przez Zachód, który rozumiał, że nie musi już liczyć się z "potęgą ZSRR". Dla Rosji stało się jasne, że nie będzie brana pod uwagę, dopóki nie ogłosi się suwerenną potęgą zdolną do obrony swojej przyszłości - cytuje Władimira Putina Ria Nowosti.

Moskwa realizuje konsekwentnie swoją politykę od przynajmniej 2007 roku. Czy 50 dni wyznaczone przez Trumpa zrobi na Rosjanach wrażenie?