Prezydent Rosji Władimir Putin prawdopodobnie podejmuje działania mające na celu podważenie medialnych wysiłków założyciela grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna - uważa Instytut Studiów nad Wojną. Biznesmen prowadzi szeroką kampanię, w której krytykuje armię rosyjską i wychwala najemników. Kreml chce to ukrócić, by nie pozwolić Prigożynowi za bardzo "urosnąć" w oczach rosyjskiego społeczeństwa.

Wczoraj rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało o zdobyciu Sołedaru w obwodzie donieckim. Ukraińcy na razie tego nie potwierdzają i przekonują, że walki wciąż trwają. Zdobycie miasta byłoby największym sukcesem Rosjan od sześciu miesięcy.

Komunikat bardzo szybko skrytykował biznesmen i założyciel najemniczej grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn. Stwierdził, że próbuje się "ukraść zwycięstwo" wagnerowcom i stwierdził, że "walki wewnętrzne" stanowią większe zagrożenia niż np. działania Stanów Zjednoczonych.

Po kilku godzinach rosyjski resort obrony opublikował nowy komunikat, tym razem zaznaczając, że triumf w szturmie na "dzielnice mieszkalne" udał się dzięki "odważnym i bezinteresownym działaniom ochotników z oddziałów szturmowych grupy Wagnera".

Według komentatorów kampania medialna Prigożyna ma na celu podwyższenie jego pozycji w oczach rosyjskiego społeczeństwa, gdyż niewykluczone, że biznesmen ma polityczne ambicje. I to nie podoba się Kremlowi.

Jak wskazuje Instytut Studiów nad Wojną, 13 stycznia wysocy rangą sojusznicy Putina, tacy jak szef komitetu wykonawczego Jednej Rosji Aleksander Sidiakin oraz deputowany Jednej Rosji Artiom Turow, wraz z szefem tzw. Donieckiej Republiki Ludowej spotkali się z grupą ponad 10 blogerów, w tym autorem projektu WarGonzo Siemionem Piegowem.

To ostatnie zdarzenie z całej serii wysiłków Kremla zmierzających do rozwijania więzi z poszczególnymi blogerami - przekonuje Instytut Studiów nad Wojną. Według ekspertów Putin chce w ten sposób stworzyć kontrę do blogerów powiązanych z Prigożynem, których aktywność szkodzi reputacji prezydenta Rosji i jego ekipy.

Ewentualne zdobycie Sołedaru byłoby największym militarnym sukcesem Rosji w ostatnim czasie - byłoby to pierwsze miasto podbite przez armię rosyjską od początku lipca 2022 roku. Polepszyłoby także szanse Rosjan na zdobycie Bachmutu oraz ataku na Siewiersk.

Prigożyn od dawna jest bardzo krytyczny wobec rosyjskiego dowództwa działającego w Ukrainie. Według komentatorów ma w tym kilka celów: po pierwsze, polityczny - biznesmen chce dzięki sukcesom zdobyć wpływy nie tylko na Kremlu, ale także wśród zwykłych Rosjan, znane są m.in. jego plany założenia nowego "ruchu konserwatywnego". Po drugie Prigożyn kieruje się aspektami ekonomicznymi - sukces najemników to więcej zleceń, a poza tym pojawiają się doniesienia, że biznesmen może być zainteresowany kopalniami gipsu i soli znajdującymi się w rejonie Bachmutu.

Poza tym - Prigożyn bardzo nie lubi się osobiście z szefem resortu obrony Siergiejem Szojgu, który w przeszłości zerwał z nim kilka kontraktów. Biznesmen w ostatnim czasie nazwał ministra "kadrowym noszącym błyskotki".