Aktów dywersji i różnego rodzaju "ekscesów" będzie coraz więcej, nie tylko na Krymie, ale i w całej Rosji - zapowiedział w środę doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podoliak.

Coraz częściej będą następować akty dywersji partyzanckiej, profesjonalnie przygotowane przez siły ukraińskie - powiedział Podoliak w wypowiedzi dla kanału Chodorkowski Live na platformie Youtube.

Będą je - twierdzi doradca polityka - organizować nie tylko profesjonalni dywersanci z Sił Zbrojnych Ukrainy, lecz również mieszkańcy Krymu, którzy od ośmiu lat żyją pod okupacją.

Podoliak odmówił odpowiedzi na pytanie, czy Siły Zbrojne Ukrainy mają coś wspólnego z wtorkowymi wybuchami na Krymie. We wtorek w godzinach porannych na okupowanym Krymie wybuchł pożar w podstacji transformatorowej w mieście Dżankoj. Doszło też do detonacji składu amunicji w pobliskiej wsi Majske, a 9 sierpnia na skutek detonacji i pożaru w bazie w Nowofedoriwce zniszczeniu lub uszkodzeniu uległo co najmniej 9 rosyjskich samolotów.

Doradca ukraińskiego prezydenta jest zdania, że działania dywersyjne spowodują, że w armii rosyjskiej, szczególnie na szczeblu dowódczym, narastać będzie "partanina" i nastroje paniki, które będą się udzielać podwładnym, a to spowoduje u nich lekceważące podejście do obowiązków, na przykład do nadzoru przeciwpożarowego.

Po pożarze w Nowofedoriwce ukraińskie władze nie chcąc się przyznać do ataków pół żartem mówiły, że jego przyczyną jest zapewne nieostrożne obchodzenie się rosyjskich żołnierzy z ogniem.

Podoliak powiedział również o mieszkańcach Krymu, że ich pasywna zgoda na okupację półwyspu w 2014 roku "przechodzi w fazę aktywnego sprzeciwu. Lludzie widzą, że Ukraina się nie poddaje, stawia opór i będzie odzyskiwać swoje terytoria" i przewiduje wzrost protestów na tym terytorium.