Rosja nie chce negocjacji, ona chce grać na czas. Negocjacje w obecnej sytuacji na froncie oznaczałyby naszą kapitulację - przekonuje w rozmowie z agencją AFP Mychajło Podoliak, doradca szefa kancelarii prezydenta Ukrainy.

W ostatnim czasie wobec Kijowa zostały wystosowane mniej lub bardziej bezpośrednie prośby o rozpoczęcie negocjacji pokojowych z Rosją. Na przykład na początku listopada amerykański generał Mike Milley stwierdził, że militarne zwycięstwo którejkolwiek ze stron jest najprawdopodobniej niemożliwe, a obecnie pojawiło się "okno na możliwość negocjacji".

Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podoliak w rozmowie z AFP stwierdził, że sugestie Zachodu w tej kwestii są "dziwne".

Kiedy masz inicjatywę na polu bitwy to dość dziwne otrzymywać propozycje typu "nie będziecie w stanie zrealizować wszystkiego przy pomocy wojskowych środków, musicie negocjować" - powiedział.

Ukraina w ostatnich miesiącach odniosła szereg sukcesów na froncie. We wrześniu udało się odbić Charkowszczyznę, a w listopadzie Rosjanie wycofali się z Chersonia. Według Podoliaka, ewentualne negocjacje oznaczałyby, że kraj, który "odzyskuje swoje terytoria, musi skapitulować przed państwem, które przegrywa".

Według Kijowa dążenia Moskwy do negocjacji to chęć stworzenia sytuacji, w której rosyjska armia mogłaby się przegrupować i przygotować do nowej ofensywy. Rosja nie chce negocjacji, Rosja prowadzi kampanię informacyjną, którą nazywa "negocjacjami" (...) Chcą grać na czas. W międzyczasie będą szkolili swoje zmobilizowane siły, zdobywali nową broń i wzmacniali swoje pozycje - uważa Podoliak.

Ukraiński urzędnik podkreślił także, że według niego Władimir Putin ma "obsesję" na punkcie "zniszczenia Ukrainy", więc rozmowy nie mają sensu.

Pierwsze próby negocjacji miały miejsce na początku wojny, jednak strona ukraińska wycofała się z nich po odkryciu dowodów na rosyjskie zbrodnie wojenne w regionie Kijowa, między innymi w Buczy. Od tamtej pory Ukraina konsekwentnie odmawia rozmów z Rosjanami, co zresztą Kreml ciągle podkreśla w swojej propagandzie.

W listopadzie pojawił się szereg poszlak wskazujących na to, że Zachód wywiera presję na administrację Zełenskiego, by zademonstrowała gotowość do negocjacji. Wtedy też zaobserwowano zmianę retoryki prezydenta Ukrainy, który np. przestał żądać ustąpienia Putina. Podoliak jednak zaprzecza, by USA lub inne władze namawiały Kijów na rozmowy.