W Warszawie odbył się marsz przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainę pod hasłem "Matki wołają: przestańcie strzelać do dzieci". W wydarzeniu wzięli udział m.in. premier Mateusz Morawiecki z rodziną i marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Protest, który z warszawskiego placu Trzech Krzyży przeszedł przed ambasadę Federacji Rosyjskiej, zorganizowały kluby "Gazety Polskiej".

Na czele marszu niesiono niebiesko-żółty baner z napisem "Russians stop killing kids" (Rosjanie przestańcie mordować dzieci). Uczestnicy marszu mieli na sobie niebiesko-żółte flagi Ukrainy, były również flagi Polski. Pojawiła się też flaga USA. Kilkakrotnie wznoszono okrzyk "Kijów, Warszawa - wspólna sprawa", gdy zaś czoło marszu zbliżało się do ambasady Rosji, tłum krzyknął: "Sowieci do domu!".

Uczestnicy wydarzenia mieli ze sobą transparenty z wyrazami sprzeciwu wobec działań prezydenta Rosji na Ukrainie. Dominowały takie hasła jak: "Bloodymyr" czy "Achtung Russia", "Solidarni z Ukrainą" i "Wolna Ukraina". 

Przed ambasadą Ukrainy głos zabrała marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Jestem tu nie jako marszałek polskiego Sejmu, ale jako kobieta, Polka, matka i babcia. My Polacy najlepiej wiemy, jakie znaczenie mają takie manifestacje jak ta dzisiejsza. Żeby wiedzieć, że nie jest się samemu, że nie jest się samotnym. Ukraina walcząca musi wiedzieć, że nie jest sama, że jesteśmy z nią - mówiła. Dziś Polska jest sercem Europy. Pokazujemy, na czym polega prawdziwa solidarność. Jesteśmy przy Ukraińcach i wierzymy, że Ukraina zwycięży - dodała.

Wiem, że moje słowa nie dotrą do Putina, ale gdybym mogła mu coś powiedzieć, to powiedziałabym: panie Putin, jest pan nie tylko zbrodniarzem, jest pan wielkim tchórzem, ponieważ nie walczy pan z armią, której nie może pan pokonać. Walczy pan z dziećmi, kobietami, z kobietami w ciąży. Gwałcą pańscy rodacy Ukrainki. Pan tej wojny nie wygra. Pan tę wojnę już przegrał - zaznaczyła Witek. 

My dziś tu, polskie kobiety mówimy kobietom ukraińskim: jesteśmy z wami. Ale mówimy też kobietom rosyjskim: wy też jesteście matkami. Znacie te same uczucia co my. Nie pozwólcie waszym synom mordować ukraińskich dzieci i kobiet - mówiła marszałek Sejmu. Apelujemy do kobiet na całym świecie: manifestujcie, pokazujcie, że Ukraina nie została sama im naprawdę dodaje sił w walce ta świadomość. Jestem przekonana, że ci mężczyźni, ojcowie, bracia, mężowie, którzy zostali tam na Ukrainie i walczą są spokojni, bo wiedzą, że tu bije mocne Polskie serce. I tutaj ich żony, matki, siostry i dzieci znalazły bezpieczne schronieni" - zaapelowała.

Pozwólmy, żeby dzieci ukraińskie dorosły. Przypomnijmy sobie te obrazki, ogląda je cały świat i dziś świat nie może powiedzieć, że nie wie co się dzieje na Ukrainie. Te obrazki, kiedy małe dzieci marzną w tych schronach, piwnicach. Kiedy matki ze łzami w oczach mówią, że nie mają dla nich jedzenia, że brakuje picia. Putin chce ich zagłodzić, chce dla nich śmierci głodowej. Nie wolno do tego dopuścić. Dlatego nasza obecność tu dziś, ale także na innych manifestacjach jest wielkim krzykiem o zakończenie tej zbrodni wojennej, jaką Putin dokonuje na ukraińskim narodzie - zaznaczyła Witek. Podziękowała też Polakom za pomoc i wsparcie okazane uchodźcóm.

Podczas marszu głos zabrała posłanka PiS Joanna Lichocka. Wzywamy do zaprzestania mordowania dzieci, kobiet, mężczyzn na Ukrainie. Dość tej zbrodniczej działalności Moskwy! - powiedziała. To jest nasz krzyk żądający odstąpienia od rozlewu krwi na Ukrainie. To jest nasz krzyk, który powinien dotrzeć do całego świata - podkreśliła posłanka PiS.

Jest takie piękne zdjęcie pustych wózków dziecięcych zostawionych przez polskie rodziny dla rodzin ukraińskich na dworcu kolejowym. Dla tych matek, które uciekają spod bomb z dzieckiem na ręku, żeby mogły znaleźć ten wózek zostawiony przez jakąś polską matkę dla niej - przypomniała Lichocka. 

Na koniec marszu z tłumu wypuszczono w powietrze balony w kolorze niebieskim i żółtym, by upamiętnić zamordowane podczas wojny na Ukrainie dzieci. Demonstrację zakończyła piosenka zespołu Taraka pt. "Podaj rękę Ukrainie".