Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow przekazał, że obecnie priorytetem nie powinna być kwestia organizacji szczytu Donalda Trumpa i Władimira Putina, a raczej zajęcie się rozwiązaniem konfliktu w Ukrainie. Według Moskwy nie istnieje obecnie potrzeba organizowania spotkania przywódców obu mocarstw.

  • Dmitrij Pieskow mówi, że zamiast szybko organizować spotkanie Putina z Trumpem, potrzeba dogłębnej pracy nad rozwiązaniem konfliktu na Ukrainie. 
  • Kreml nie widzi teraz potrzeby zwoływania takiego szczytu. 
  • Pomimo wcześniejszych planów, rozmowy między USA a Rosją utknęły, a szczyt Putina i Trumpa został odwołany, bo warunki Moskwy są nie do przyjęcia. 
  • Brak przełomu po spotkaniu na Alasce pokazał, że Rosja nie rezygnuje ze swoich mocarstwowych celów, co zacieśniło więzi NATO i wywołało dyskusję o dalszym wsparciu wojskowym dla Ukrainy.
  • Po więcej aktualnych informacji zapraszamy na RMF24.pl

"Potrzebna jest dogłębna praca nad kwestiami związanymi z rozwiązaniem konfliktu na Ukrainie, a nie szybka organizacja spotkania prezydenta Rosji Władimira Putina z prezydentem USA Donaldem Trumpem" - przekazał rosyjskiej agencji TASS Dmitrij Pieskow. Według Kremla nie ma obecnie potrzeby zwoływania podobnego szczytu. 

"W tej chwili potrzebna jest bardzo skrupulatna praca nad szczegółami problemu rozliczeń" - zauważył Pieskow, cytowany przez agencję.

Prezydenci Rosji i Stanów Zjednoczonych uzgodnili telefonicznie, że 16 października odbędzie się spotkanie w Budapeszcie, a zespoły dyplomatyczne rozpoczną przygotowania do niego. Kilka dni później w ramach pierwszych ustaleń odbyła się jednak rozmowa telefoniczna szefa amerykańskiej dyplomacji Marco Rubio z jego rosyjskim odpowiednikiem - Siergiejem Ławrowem. 

W jej trakcie rosyjski minister miał powtórzyć zaporowe warunki Moskwy w kontekście ewentualnych rozmów o zawieszeniu broni, czym potwierdził, że Kreml nie jest gotów do żadnych ustępstw w kwestii Ukrainy. Według źródeł zachodnich Rubio miał uznać, że kontynuowanie dialogu w takich realiach nie ma sensu i odwołał planowane spotkanie z Ławrowem. Równocześnie pojawiła się też informacja, że Trump i Putin nie spotkają się w najbliższym czasie.

Spotkania są pozbawione sensu

Sam prezydent USA stwierdził, że szczyt byłby pozbawiony sensu i "nie chciał marnować tego spotkania". Moskwa przez kilka tygodni przekonywała, że mimo deklaracji przedstawicieli Waszyngtonu, przygotowania do szczytu trwają. Dziś, jak widać po oświadczeniu Pieskowa, zmieniają nieco ton.

Wcześniejsze spotkanie Trumpa i Putina na Alasce 15 sierpnia mogło potencjalnie stanowić o przełomie w relacjach USA-Rosja i położyć podwaliny pod zakończenie wojny w Ukrainie. Chociaż europejscy sojusznicy ostrzegali Trumpa, że Putin wykorzysta szczyt głównie do poprawy swojego wizerunku, amerykański prezydent pozostawał optymistą zarówno przed, jak i po wydarzeniach w Anchorage. Szczyt nie przyniósł jednak żadnych konkretów, poza kolejnym przypomnieniem, że Rosja nie zamierza rezygnować ze swoich mocarstwowych celów w Ukrainie.

Ta postawa spowodowała nie tylko zwiększoną konsolidację europejskiej części NATO, ale wywołała także dyskusję w USA na temat możliwości przekazania Ukrainie pocisków Tomahawk. Według źródeł CNN, Pentagon miał już dać zielone światło Trumpowi na uruchomienie transportów. Temat amerykańskich pocisków dla Kijowa spotkał się z dużym zaniepokojeniem w Rosji, która zagroziła, że autoryzowanie przez Biały Dom podobnej decyzji zrujnuje relacje między Moskwą i Waszyngtonem.