Francja przygotowuje się na możliwość wstrzymania dostaw gazu z Rosji – donoszą paryskie media. Uzupełniane są zapasy tego surowca. Jak donosi korespondent RMF FM w Paryżu Marek Gładysz, na razie francuskie magazyny wypełnione są na poziomie około 30 procent.

Paryskie media podkreślają, że jak najszybsze uzupełnienie zapasów gazu stało się priorytetem rządu Francji, podobnie jak stopniowe uniezależnienie się od importu z Rosji

Trwają rozmowy w sprawie zwiększenia dostaw z Norwegii i Algierii, jak również z Kataru, bo Francja dysponuje już czterema terminalami obsługującymi dostawy gazu skroplonego.

Eksperci podkreślają, że dzięki rozbudowanej sieci elektrowni atomowych, Francja jest nieporównywalnie mniej uzależniona od gazu niż na przykład Niemcy - zwłaszcza od gazu rosyjskiego. 

Komentatorzy bardziej obawiają się konsekwencji ewentualnego wstrzymania przez Rosję dostaw gazu np. do Niemiec, które - według francuskich mediów - stały się słabym ogniwem Unii Europejskiej w sferze energetyki i które będą wtedy oczekiwać od Unii dużego wsparcia. 

Media: Francja nie jest uzależniona od rosyjskiego gazu

Od początku wojny w Ukrainie francuska firma Engie Catherine MacGregor rozszerzyła swoje kontrakty na dostawy LNG (gazu skroplonego) z USA. Francuska firma naftowo-gazowa TotalEnergies (dawniej Total) rozpoczęła rozmowy z rządem francuskim w sprawie zainstalowania pływającej jednostki magazynowo-regazyfikacyjnej w porcie w Hawrze. Struktura zostanie dodana do czterech istniejących już terminali LNG w kraju: dwóch w Fos-sur-Mer (Delta Rodanu) i po jednym w Montoir-de-Bretagne (Loara Atlantycka) i Dunkierce. Według zarządcy sieci GRTgaz, byłoby to "odpowiednie rozwiązanie, biorąc pod uwagę czas wdrożenia i rozwijaną przepustowość"

Z kolei pojemności magazynowe Storengy (spółki zależnej Engie) stanowią równowartość jednej czwartej francuskiego zużycia gazu - podaje firma.

Francja nie jest uzależniona od rosyjskiego gazu, ponieważ dużą część surowca importuje z Norwegii i inwestuje w LNG - pisze dziennik "Le Monde" przy okazji analizowania sytuacji Polski i Bułgarii, którym Gazprom odciął dostawy gazu.

Głównym dostawcą gazu do Francji jest Norwegia (36 proc. zużycia), Rosja dostarcza 17 proc. surowca, Algieria - 8 proc., Holandia i Nigeria - po 7,5 proc. Gaz pokrywa zaledwie 16 proc. zapotrzebowania energetycznego Francji - zaznacza "Le Monde".

Które kraje kupują gaz za ruble?

Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji kraje Zachodu nałożyły na Rosję liczne sankcje, wymierzone m.in. w sektor finansowy. W odpowiedzi prezydent Władimir Putin podpisał dekret, zgodnie z którym kraje uznawane za "nieprzyjazne" mają płacić za gaz rublami. Taką metodę odrzuciły Polska i Bułgaria, w związku z czym Gazprom "zakręcił kurek" z błękitnym paliwem. Nie wszystkie kraje jednak zamierzają rezygnować z rosyjskiego gazu.

Wczoraj agencja Bloomberg poinformowała, że czterech europejskich nabywców zapłaciło już rublami za dostawy gazu. Kolejne dziesięć europejskich firm otworzyło specjalne konta w Gazprombanku, aby zapłacić za surowiec.

Nie wiadomo, o jakie firmy chodzi i z jakich krajów pochodzą. Oficjalnie tylko Węgry zgodziły się na rozliczanie w rosyjskiej walucie.

O takie działania oskarżana była także Austria. Kanclerz Karl Nehammer stwierdził jednak, że jego kraj płaci za rosyjski gaz wyłącznie w euro i przestrzega unijnych sankcji. To jednak nie oznacza, że pieniądze nie płyną do Gazprombanku, który następnie zamienia je na ruble.  

Także władze w Grecji przekazały, że zamierzają płacić za rosyjski gaz w sposób, który nie łamie unijnych sankcji. Kraj ma kontrakt z Gazpromem do 2026 roku.