​Czterech europejskich nabywców już zapłaciło rublami za dostawy rosyjskiego gazu - informuje Bloomberg. Według źródeł agencji w Gazpromie, kolejne dziesięć firm z Europy otworzyło już w Gazprombanku specjalne konta, konieczne do realizacji transakcji.

Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji kraje Zachodu nałożyły na Rosję liczne sankcje, wymierzone m.in. w sektor finansowy. W odpowiedzi prezydent Władimir Putin podpisał dekret, zgodnie z którym kraje uznawane za "nieprzyjazne" mają płacić za gaz rublami.

Taką metodę płatności odrzuciły Polska i Bułgaria, w związku z czym Gazprom "zakręcił kurek" z niebieskim paliwem dla tych dwóch państw.

Nie wszystkie europejskie kraje zamierzają jednak wzbraniać się przed systemem narzuconym przez Putina. Jak podaje Bloomberg, czterech europejskich nabywców już zapłaciło rublami za dostawy gazu. Kolejne dziesięć europejskich firm otworzyło specjalne konta w Gazprombanku, aby zapłacić za surowiec.

Nie wiadomo, o jakie firmy chodzi i z jakich krajów pochodzą. Rosja dostarcza gaz rurociągami do 23 krajów europejskich. W Unii Europejskiej tylko Węgry oficjalnie zgodziły się na rozliczanie w rosyjskiej walucie.

Na płatności w rublach zgodziły się także Turcja, Armenia i Nigeria, jednak te państwa nie znajdują się na listach "krajów nieprzyjaznych".

Zgodnie ze wskazówkami Komisji Europejskiej, firmy mogą wpłacać euro lub dolary na subkonto Gazprombanku, o ile takie działanie nie będzie naruszało sankcji. Następnie Gazprombank wymienia zachodnie waluty na ruble i deponuje na drugim koncie firmy kupującej. 

Takie rozwiązanie jest także zawarte w dekrecie Putina. Gazprombank, ze względu na to, że jest zaangażowany w rozliczanie transakcji dotyczące dostaw energii do UE, jest wyłączony z unijnych sankcji. Problemem jest jednak - jak wskazuje KE - że do takiego działania mógłby zostać zaangażowany bank centralny Rosji, na który Zachód nałożył ograniczenia.