Donald Trump wczoraj zapowiedział, że wyznaczy Władimirowi Putinowi nowy, krótszy termin ultimatum na podjęcie działań, zmierzających do zakończenia przez niego wojny w Ukrainie. Skąd ten ruch? "Wall Street Journal" przekonuje, że amerykański prezydent zaczyna sobie zdawać sprawę, że Rosja tak naprawdę nie chce zawieszenia broni.

Nikt nie ma wątpliwości, że Donald Trump, odkąd po raz drugi objął urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, jest wodzony za nos przez Władimira Putina i jego świtę. Dotychczas na apele amerykańskiego prezydenta dotyczące zawieszenia broni i mniej lub bardziej zawoalowane groźby odpowiedziała jedynie Ukraina, zgadzając się na rozejm.

Rosja jest w swoim działaniu konsekwentna - nieustannie powtarza, że jest gotowa na porozumienie z Ukrainą, ale jednocześnie stawia niemożliwe do spełnienia przez władze w Kijowie warunki. Od stycznia nie zmieniło się zatem nic - Waszyngton grozi, Moskwa odpowiada, że porozumienie jest możliwe, po czym posyła w stronę Ukrainy kolejne pociski i drony, zabijając cywilów.

Zmiana w postawie prezydenta USA

Czyżby jednak amerykański przywódca powiedział "dość"? W połowie lipca Donald Trump oświadczył, że daje Rosji ultimatum. Jeśli w ciągu 50 dni nie dojdziemy do porozumienia z Rosją, nałożymy na nią surowe cła - mówił 14 lipca podczas spotkania z szefem NATO Markiem Rutte w Białym Domu.

W poniedziałek, dwa tygodnie po tej wypowiedzi, prezydent USA ponownie zabrał głos w sprawie wojny w Ukrainie. Podczas wizyty w Turnberry na zachodzie Szkocji zapowiedział, że wyznaczy nowy termin ultimatum - 10 lub 12 dni od 28 lipca - które postawi Władimirowi Putinowi. Zapytany o skrócenie 50-dniowego ultimatum, które do tej pory obowiązywało, odpowiedział, że "nie ma sensu czekać". Dodał, że "będzie hojny", jeśli da prezydentowi Rosji 15 dni na podjęcie decyzji.

Sygnalizuje to zmianę w postawie amerykańskiego przywódcy, co nie umknęło też uwadze amerykańskiemu dziennikowi "Wall Street Journal". "Nikt nie może powiedzieć, że Trump nie był cierpliwy wobec rosyjskiego dyktatora. Jego ostatnia oferta wynosiła 50 dni na zawarcie porozumienia lub sankcje, ale (Władimir) Putin nie wykazuje żadnych oznak rezygnacji ze swojego wojennego celu, jakim jest uczynienie Ukrainy de facto rosyjską kolonią" - stwierdziła gazeta.

Według dziennika, w obliczu słów prezydenta USA przywódca Rosji może ponownie ogłosić chęć porozumienia, "ale bez zawieszenia broni jego obietnice są bezwartościowe". Donald Trump - zdaniem "WSJ" - zaczyna zdawać sobie sprawę, że Rosjanie żadnego zawieszenia broni tak naprawdę nie chcą.

"Gdy wszyscy poczuli nadzieję..."

Głos w sprawie zabrał też prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który we wtorek nie omieszkał zauważyć, że w ciągu ostatniej doby - po tym, jak Donald Trump wyznaczył Rosji nowy, krótszy termin ultimatum - w wyniku rosyjskich ataków na Ukrainę zginęło 22 cywilów, a 85 zostało rannych. "Gdy wszyscy poczuli nadzieję, że zabijanie może się skończyć, armia rosyjska zabiła w Ukrainie 22 osoby" - napisał szef państwa ukraińskiego na platformie X.