Broń hipersoniczna, amunicja fosforowa, pociski termobaryczne - w informacjach dotyczących wojny w Ukrainie coraz częściej pojawiają się doniesienia o użyciu takiej broni. Co dokładnie kryje się pod tymi nazwami? O to Robert Mazurek pytał dziś w Porannej rozmowie w RMF FM Jarosław Wolskiego, analityka "Nowej Techniki Wojskowej".

Broń termobaryczna

Dziennik "Times" poinformował wczoraj, że ukraińscy żołnierze przejęli rosyjską wyrzutnię rakiet zdolną do miotania amunicji termobarycznej i po raz pierwszy użyli jej przeciwko wojskom najeźdźcy. Według rzecznika władz obwodu odeskiego Serhija Bratczuka wyrzutnia TOS-1A Sołncepiok (widziano je wcześniej w rosyjskich konwojach biorących udział w nieudanym ataku na Kijów) została wykorzystana w walce przeciwko rosyjskim wojskom w pobliżu Iziumu na wschodzie Ukrainy.

Sołncepiok to ciężkie miotacze ognia wystrzeliwujące pociski termobaryczne, nazywane również bombami próżniowymi. Podczas detonacji wsysają one powietrze, wywołując zabójcze dla ludzi gwałtowne zmiany ciśnienia. Według agencji Ukrinform Rosjanie używali ich podczas walk o miejscowość Mała Rohań na obrzeżach Charkowa. 

Broń termobaryczna to ładunek wybuchowy w postaci płynu, który w pełnej wysokości nad celem wybucha i dochodzi do potężnej eksplozji. Siła wybuchu jest dwa razy większa niż masa pocisku - tłumaczył w Porannej rozmowie w RMF FM Jarosław Wolski. 

Broń hipersoniczna

We wtorek ukazała się informacja, że Stany Zjednoczone przetestowały w połowie marca broń hipersoniczną. Próba zakończyła się sukcesem - przekazała telewizja CNN, powołując się na przedstawiciela administracji USA zaznajomionego ze sprawą. Amerykanie mieli przez dwa tygodnie utrzymywać tę informację w tajemnicy, aby uniknąć eskalacji napięć z Rosją.

Do testu USA doszło krótko po tym, kiedy Rosja poinformowała, że użyła własnego pocisku hipersonicznego przeciwko celowi zlokalizowanemu w Ukrainie. Pociskiem Kindżał miał zostać zaatakowany skład amunicji w zachodniej części tego kraju. 

Broń hipersoniczna jest to taki bardzo szybki pocisk, który osiąga 2,5 km na sekundę. Tu nie ma nic nowego, nic zaskakującego. Amerykanie już od dwóch dekad uczą się strącać tego typu pociski. Jest to broń dużo słabsza niż wszyscy się spodziewali - wyjaśniał dziś w Porannej rozmowie w RMF FM Jarosław Wolski.

Pociski fosforowe

We wtorek agencja Ukrinform, powołując się na Gwardię Narodową, informowała, że wojska rosyjskie użyły zabronionych pocisków fosforowych i amunicji termobarycznej podczas walk o miejscowość Mała Rohań na obrzeżach Charkowa. "Mówią o tym nie tylko wojskowi ukraińscy, wypalona ziemia i zrujnowane budynki, ale i przejęty sprzęt przeciwnika" - napisano w komunikacie Gwardii Narodowej. Z kolei wczoraj w komunikacie pułku Azow przekazano, że rosyjskie wojska zaczęły używać w atakach na Mariupol bomb fosforowych.

Broń fosforowa to amunicja dymna. Pocisk jest w środku wypełniony białym fosforem, który zaczyna się palić w połączeniu z powietrzem. Ta amunicja ma zabijać ludzi, paląc ich. To jest broń zakazana. Nie da się tego ugasić ani wodą, ani piaskiem. To musi się wypalić - tłumaczył w Porannej rozmowie w RMF FM działanie tej broni Jarosław Wolski.

Jarosław Wolski mówił też w Porannej rozmowie w RMF FM o użyciu dronów podczas wojny. Dron dronowi nierówny. Są drony 'komunijne', używane przez żołnierzy na poziomie lokalnym, ale są też potężne maszyny - mówił Wolski. Jak dodawał, to nieodzowne narzędzie.