W niedzielę ukraińskie służby specjalne przeprowadziły brawurową akcję przy użyciu dronów FPV na terenie Rosji. Wykorzystując przemycone przez granicę bezzałogowce, zniszczono "znaczącą" liczbę samolotów. Rosyjskie straty szacowane są na kilka miliardów dolarów. "Ukraińcy weszli tym atakiem do ekstraligi działań wojsk specjalnych i wywiadów na świecie. W zasadzie grają w tym momencie w jednej lidze z wywiadem izraelskim" - mówił w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim na antenie internetowego Radia RMF24 Jarosław Wolski, analityk wojskowy.

Bolesny cios dla Rosji

Ukraińcy z wyjątkową precyzją uderzyli w niedzielę w rosyjską flotę samolotów strategicznych, która od kilku miesięcy regularnie atakowała ich infrastrukturę krytyczną, m.in. elektrociepłownie. Chodzi o maszyny dalekiego zasięgu, głównie bombowce, z których każdy mógł przenosić od 6 do 14 pocisków manewrujących.

Jak wyglądał ukraiński atak? Na terenie Rosji zmontowano drony i kontenery, które za pomocą systemu logistycznego, przez spedytorów, zostały podstawione w okolicy czterech rosyjskich lotnisk. Te drony zostały wypuszczone i zaczęły atakować cele na lotniskach, czyli samoloty - wyjaśnił Jarosław Wolski.

Dotychczas rosyjskie straty zostały oszacowane na kilka miliardów dolarów. Obecnie mamy potwierdzenie zniszczenia przynajmniej 13 rosyjskich maszyn, m.in. sześciu bombowców Tu-95, jednego bombowca Tu-22, czterech innych niezidentyfikowanych dużych samolotów i - przede wszystkim - jednego samolotu wczesnego wykrywania i ostrzegania typu AWACS A-50U. Jest to niesamowicie cenna dla Rosjan maszyna - wyliczał analityk.

Jarosław Wolski ocenił, że zniszczenie tych maszyn - choć nie przesądzi wyniku zakończenia wojny - będzie miało ogromny wpływ na rosyjską zdolność do uderzeń lotniczo-rakietowychTo operacja bez precedensu - ocenił gość internetowego Radia RMF24.

Strategiczne i wizerunkowe znaczenie ataku

Analityk zwrócił uwagę, że czas ataku, w przeddzień rozmów w Stambule, nie był przypadkowy. Ten atak był wyprzedzeniem planowanych operacji rosyjskich. Rosjanie przy okazji negocjacji w Stambule zakładali, że - w przypadku ich fiaska - przeprowadzą zmasowane ataki lotniczo-rakietowe na Ukrainę - mówił Jarosław Wolski.

Dodał też, że ukraińska operacja specjalna być może zapobiegła jednemu z największych ataków od początku wojnyRosjanie przebazowali te samoloty i zgrupowali w czterech bazach, przygotowując się do zmasowanego ataku na Ukrainę. Być może najpoważniejszego ataku rakietami samosterującymi w historii tej wojny. Ta próba rosyjskiego ataku została w samym zarodku zniweczona przez Ukraińców ich atakiem - tłumaczył analityk.

Ukraiński atak miał też istotne znaczenie wizerunkowe. Ukraina siada do rozmów, pokazując Rosji, że dalsze prowadzenie tej wojny oznacza kolejne bolesne, zwłaszcza wizerunkowo, straty - takie jak porażenie lotnictwa dalekiego zasięgu i wyjątkowo cennych bombowców w głębi Rosji. Jest to bardzo dobry ruch ze strony Ukrainy, nie tylko militarny, ale też polityczny. Pokazuje on Rosjanom, że mogą prowadzić ten konflikt, że mają większe zasoby niż Ukraina, ale będzie on obarczony ryzykiem bardzo dużych i bolesnych strat Rosji - ocenił ekspert.

Rozmówca Tomasza Terlikowskiego stwierdził, że atak ukraińskich dronów był ważnym komunikatem dla Rosji. Wszyscy mają na uwadze rzecz jasna próbę zakończenia tego konfliktu, próbę rozejmu (...). Został wysłany bardzo jasny komunikat przez stronę ukraińską w języku, który - bez wątpienia - Rosjanie rozumieją - podsumował Jarosław Wolski.

Opracowanie: Tadeusz Węsierski.

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.