Przecieki z portalu WikiLeaks nie przestają szokować. Brytyjskie media poświęcają dziś dużo uwagi średniemu synowi królowej Elżbiety II, księciu Andrzejowi. Opublikowane dokumenty obnażają jego brak taktu i wychowania. Wg nich książę popełnił niewybaczalne podczas lunchu, w którym uczestniczyli biznesmeni i ambasador Stanów Zjednoczonych w Londynie.

Zapominając o niepisanych zasadach dworskiej etykiety, syn królowej wyraził się niepochlebnie na temat komórki Scotland Yardu zajmującej się ściganiem korupcji. Jego zdaniem 7-letnie dochodzenie w sprawie kontrowersyjnego kontraktu na sprzedaż broni do Arabii Saudyjskiej było idiotyczne.

Książę Andrzej pozwolił sobie także na niewybaczalny komentarz pod adresem brytyjskich dziennikarzy, którzy - jego zdaniem - wtykają nosy w nieswoje sprawy. A także wyraził swoje przekonanie, że Amerykanie nie znają się na geografii.

Komentarze księcia, ku zdumieniu obecnego przy stole ambasadora Stanów Zjednoczonych, nagrodzono gromkim aplauzem.

Książę Andrzej oficjalnie reprezentuje poza granicami Zjednoczonego Królestwa osiągnięcia brytyjskiego handlu i przemysłu. Jego działalność już niejednokrotnie spotykała się na Wyspach z krytyką. Ujawnione przez WikiLeaks dokumenty, z pewnością krytyki tej nie uciszą.