Strona WikiLeaks wróciła do internetu pod nowym adresem wikileaks.ch. Prawdopodobnie jest umieszczona na serwerach we Francji i Szwecji. Wcześniej była dostępna pod adresem wikileaks.org. Nad ranem czasu polskiego amerykańska firma hostingowa zerwała współpracę i usunęła WikiLeaks ze swoich serwerów.

"Wolne słowo jest pod numerem 213.251.145.96 (numer IP nowego serwera - przyp. red.)" - głosi najnowszy wpis WikiLeaks na twitterze. Wcześniej napisano, że strona została "uśmiercona" przez amerykańską firmę EveryDNS.net.

Adresem DNS (Domain Name System) Wikileaks zarządzała firma EveryDNS.net. Jednak o godz. 4 rano czasu polskiego zakończono świadczenie tych usług. Ataki te (...) zagrażały stabilności infrastruktury EveryDNS.net. Firma umożliwia dostęp do prawie 500 tys. innych stron internetowych - poinformowała EveryDNS.net na swojej witrynie.

Firma wyjaśnia, że w związku z atakami WikiLeaks łamał punkt regulaminu, który zabrania uniemożliwiania "innym użytkownikom korzystania z usług". W czwartek nad ranem czasu polskiego EveryDNS.net wysłało e-mail do Wikileaks, w którym poinformowano o zakończeniu w ciągu 24 godzin świadczenia usług. Wszelkie przestoje na stronie Wikileaks.org wynikają z tego, że serwis nie znalazł nowego dostawcy usług - podała amerykańska firma.

Tuż przed opublikowaniem w niedzielę części spośród 250 tys. poufnych depesz dyplomacji amerykańskiej na WikiLeaks przypuszczono atak hakerski, który spowodował, że był on przez kilka godzin niedostępny. WikiLeaks przeniósł się wtedy z serwerów szwedzkich na Amazon.com. Stamtąd został zdjęty po rozmowie przedstawicieli Kongresu USA z kierownictwem Amazon.