Pijany lub odurzony narkotykami kierowca może trafić nawet do więzienia. A kierowca po dopalaczach? Niestety, funkcjonariusze nie mają podstaw do zatrzymania delikwenta. Mogą jedynie życzyć mu szerokiej drogi oraz gumowych drzew.

Kierowcy po dopalaczach bez problemu wymkną się z policyjnych sideł

Jeżeli sprawdzimy stan trzeźwości, sprawdzimy narkotesterem i ustalimy, że osoba nie jest pod działaniem środków działających podobnie do alkoholu, to wówczas nie mamy podstaw do zatrzymania. Taka osoba może poruszać się dalej - przyznaje szef zachodniopomorskiej drogówki Grzegorz Sudakow.

Oczywiście możemy skierować pismo do wydziału komunikacji o skierowanie takiej osoby na badanie lekarskie, czy są jakieś przeciwwskazania do kierowania pojazdem. Na miejscu na pewno nie jesteśmy w stanie zatrzymać prawa jazdy i uniemożliwić takiej osobie dalszej jazdy - zaznacza funkcjonariusz.

Badanie krwi "kolekcjonera" jest skomplikowane i długotrwałe

Gdyby jednak taki kierowca kogoś zabił lub zranił, pobrana od "kolekcjonera" krew trafi do analizy. Poszukiwanie we krwi substancji z dopalaczy wymaga skomplikowanych i długotrwałych analiz chemicznych - mówi Tomasz Jarmoliński, ordynator nefrologii i toksykologii w szczecińskim szpitalu przy ul. Wojciecha.

Cały kłopot w tym, że lista dopalaczy liczy sobie setki pozycji i jest zmienna jak kalejdoskop. Wraz z tym, jak delegalizuje się poszczególne rodzaje substancji dopalających, są fabrykowane zupełnie nowe, które mają nieco tylko zmodyfikowaną cząsteczkę. Ich wykrycie wiąże się z zastosowaniem nowych analiz - zaznacza.

"Dotknij palcem czubka nosa..." - jak ocenić, czy kierowca jest w stanie prowadzić pojazd?

Zabawa ciuciubabkę może wiec trwać w nieskończoność. Kierowcy po dopalaczach nie muszą jednak być zagrożeniem. Zza oceanu sprowadziliśmy już Walentynki czy Helloween. Może warto wykorzystać znany z amerykańskich filmów test sprawności, w którym policja ocenia, czy kierowca jest w stanie prowadzić pojazd, czy też nie?